The Legend of Zelda: Skyward Sword HD – recenzja – Wysokie loty

Jakub Zagalski
2021/07/15 08:00
0
1

The Legend of Zelda: Skyward Sword obchodzi w tym roku 10. urodziny, więc wersja HD wydaje się być idealnym prezentem dla posiadaczy Switcha. Szczególnie dla tych, którzy z różnych powodów ominęli tę kontrowersyjną odsłonę na Wii.

The Legend of Zelda: Skyward Sword HD – recenzja – Wysokie loty

Dlaczego kontrowersyjną? Patrząc wstecz na oceny branżowych magazynów można pomyśleć, że The Legend of Zelda: Skyward Sword to perła w koronie Nintendo. Maksymalna nota od Famitsu nie przypada byle komu, a średnia ocen 93 procent na Metacriticu też mówi sama za siebie. Nie zmienia to faktu, że The Legend of Zelda: Skyward Sword wydana oryginalnie na Wii w 2011 roku jest chyba najbardziej znienawidzoną, przez znaczną część zeldowego fandomu, odsłoną serii. Nie licząc wynalazków wypuszczonych na CD-i, które są “tak złe, że aż dobre”.

The Legend of Zelda: Skyward Sword zasłużyła sobie na spolaryzowane opinie różnymi czynnikami. Najbardziej oczywistym i najczęściej przypominanym jest sterowanie ruchowe, które wykorzystywało Wii Motion Plus. O tym, że machanie Wiilotem i "gruchą" przez minimum kilkanaście godzin w świecie Linka i Zeldy nie jest najlepszym pomysłem, przekonał się jeszcze przed premierą sam Shigeru Miyamoto. Każdemu, kto nie pamięta tamtych czasów, polecam obejrzeć na YouTube prezentację rozgrywki z E3 2010, gdy Miyamoto-san próbował okiełznać sterowanie nowej Zeldy na oczach skonsternowanych graczy. To była jedna z najgorszych reklam tak znaczącej gry w historii.

Dziesięć lat później The Legend of Zelda: Skyward Sword z dopiskiem HD wylądowała na Switchu. I wiecie co? Choć bardzo żałuję, że nie dostałem jeszcze Wind Wakera HD, to powrót do Skyward Sword okazał się zaskakująco przyjemny.

Pod względem formalnym to ta sama gra, choć twórcy wzięli sobie do serca wcześniejsze uwagi (i poszli z duchem czasu), dzięki czemu doświadczenie płynące z nowej wersji jest znacznie przyjemniejsze. Widać to już na samym początku z serią wplecionych tutoriali. Gra jest pod tym względem bardzo przyjazna współczesnym graczom. Nie każe latać po omacku po rozległej planszy w poszukiwaniu wskazówek czy kluczowych rozmówców, jak to było w innych Zeldach z dawnych lat. Lekkie zmiany w prowadzeniu narracji idealnie pasują do raczej liniowej rozgrywki, która może być sporym zaskoczeniem dla nowych graczy wychowanych na Breath of the Wild.

GramTV przedstawia:

Warto nadmienić, że The Legend of Zelda: Skyward Sword HD to fabularnie pierwsza gra w zagmatwanej chronologii wydarzeń tej serii. Zaczyna się standardowo od Zła, które wypełza z dziury w ziemi (serio) i sieje spustoszenie. Link jest w tej wersji uczniem szkoły rycerskiej, żyjącym na latającej wyspie razem z Zeldą i resztą karykaturalnej ferajny. W przestworzach przemieszcza się na grzbiecie wielkiego ptaka. Ale jak nie trudno zgadnąć, w końcu będzie musiał dosłownie zejść na ziemię i wziąć udział w epickiej przygodzie, która w dużej mierze jest opowieścią o powstaniu ikonicznej broni - Master Sword.

Już z tego względu The Legend of Zelda: Skyward Sword HD jest grą, której nie powinien odpuścić żaden nowy fan Linka. Ale i weterani znajdą tu coś dla siebie i po zagraniu w wersję HD już nigdy nie będą chcieli wracać do oryginału z Wii.

Wcale nie przez grafikę, która doczekała się wyższej rozdzielczości, a animacja przyspieszyła z 30 do 60 klatek na sekundę. W The Legend of Zelda: Skyward Sword HD na każdym polu po prostu gra się lepiej i przyjemniej. Począwszy od sterowania ruchowego, które oczywiście ma swoje bolączki i trudno tu mówić o chirurgicznej precyzji. Jest jednak wyraźnie lepiej niż na Wii. Bogini (kto grał, ten wie) niech będą dzięki, że tym razem twórcy opracowali też bardziej tradycyjne sterowanie, opierające się na przyciska i gałkach.

Nintendo reklamuje to jako "button controls", przy czym trzeba pamiętać, że atakowanie bronią białą nie jest klasycznym wciskaniem jednego guzika. Aby Link wykonał pchnięcie mieczem czy cięcie w wybranym kierunku, trzeba odpowiednio wychylić gałkę. W ferworze walki z dokładnością przy takim sterowaniu bywa różnie, ale i tak jest to doskonała alternatywa dla machania Joy-Conami. I jedyne możliwe rozwiązanie dla posiadaczy Switcha Lite.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!