Reanimowanie starych marek ma się dobrze od dawna. Liczne IP jak Doom, Wolfenstein, Deus Ex czy Crash Bandicoot wróciły po latach niebytu i znalazły dla siebie miejsce na rynku. To im poświęcony był jeden ze starszych rankingów, który polecam Waszej uwadze. Dzisiaj chciałbym się skupić na nieco innej sytuacji. Zastanówmy się jakie znane przed laty serie dzisiaj mogą wrócić, bo jest dla nich miejsce.
Tradycyjnie w takich sytuacjach zachęcam do dzielenia się swoimi przemyśleniami w komentarzach. Wybór dziesięciu marek nie był prosty, bo istnieje sporo kultowych IP, które mogłoby otrzymać nowe odsłony. Jednocześnie jedno słowo wyjaśnienia - pominąłem te serie, które faktycznie wracają (np. System Shock) lub zgodnie z plotkami niedługo otrzymają nową część (Silent Hill). Patrzymy tylko na tych, których powrót jest mało prawdopodobny. Przynajmniej na razie, bo odświeżanie starych marek ma się dobrze, a kultowych serii do przerobienie tylko ubywa.
Driver
Był taki czas, w którym Driver w jakimś stopniu był stawiany obok GTA. Drogi obu serii mocno się jednak rozjechały. Kiedy marka Rockstar Games zawładnęła rynkiem, jego konkurent najpierw niszczył swojego wydawcę (Atari) przepłaconą trójką, a później pogrążył się mało popularnym San Francisco. Dzisiaj niewykluczone, że to najlepszy czas na powrót Drivera. Ubisoftowi przyda się nieco świeżości, bo obecne portfolio traci na jakości. Do tego marka idealnie nadaje się na sandboksa. Jednocześnie nowych części GTA nie ma, a więc coś podobnego bardzo by się przydało. Idealny kandydat na reboot. Nowy bohater, nowe miasto, szybkie samochody, trochę strzelania i ciekawa historia. Jeśli komuś uda się to dobrze zrealizować, szansa na rynkowy sukces jest moim zdaniem spora.
Freedom Fighters
Kiedyś takich gier było sporo. Akcyjniaków z perspektywy TPP lub FPP, z liniową kampanią i sporą dawką emocji. Dzisiaj niestety na tym rynku panuje ogromna posucha. Dlaczego więc luki nie ma zapełnić Freedom Fighters? Mówimy tutaj o historii walki o wolność w okupowanym kraju, co daje duże możliwości prowadzenia ciekawej i angażującej historii. Jest też przestrzeń do stworzenia interesującego trybu wieloosobowego, w którym wcielamy się w obie strony konfliktu i albo bronimy się, albo próbujemy odbić jakiś ważny punkt. Taki Homefront, ale zrobiony na znacznie wyższym poziomie. W sumie troszkę ten klimat oferuje Wolfenstein, ale w realiach II wojny światowej i z masą odjechanych wątków fabularnych. IO Interactive, twórcy oryginału, zaczyna się angażować w inne produkcje niż seria Hitman. Może więc wrócą też do tej marki?