Urojenie – recenzja filmu. Wymyślony przyjaciel z dzieciństwa

Radosław Krajewski
2024/03/15 21:00
0
0

Nie dajcie się zwieść temu pluszowemu misiowi. W najnowszym horrorze od Blumhouse daleko mu do przytulanki.

Kraina wyobraźni

Jeff Wadlow bardzo chce dołączyć do pierwszej ligi twórców horrorów. Przez takie filmy, jak Prawda czy wyzwanie oraz Wyspa fantazji nie może jednak na to liczyć, więc ze świecą szukać gorszego współczesnego reżysera horrorów. Wadlowowi daleko jeszcze do Eda Wooda, chociaż już jakiś czas temu zaczął się niebezpiecznie zbliżać do legendarnego reżysera. Iskierką nadziei była przygodowa Klątwa Bridge Hollow dla Netflixa. Film również słaby, ale nie aż tak, jak jego poprzednie produkcje. Czyżby filmowiec lepiej radził sobie z kinem familijnym niż horrorami dla dorosłych widzów? Prawdopodobnie tak, dlatego próbował połączyć obie te koncepcje w Urojeniu. Z jakim skutkiem? Lepszym niż można byłoby przypuszczać, ale wciąż dalekim od przynajmniej przyzwoitego poziomu.

Kraina wyobraźni, Urojenie – recenzja filmu. Wymyślony przyjaciel z dzieciństwa

Jessica (DeWanda Wise) przeprowadza się wraz z Maxem (Tom Payne) i jego dwiema córkami Taylor (Taegen Burns) i Alice (Pyper Braun) do jej rodzinnego domu, z którego wyjechała jako mała dziewczynka. Kobieta nie potrafi dogadać się ze swoimi pasierbicami, które tęsknią za matką. Podczas przeszukiwania domu kilkuletnia Alice znajduje w piwnicy pluszowego misia, z którym szybko się zaprzyjaźnia. Jessica nie widzi w tym nic złego, że dziewczynka ma wymyślonego przyjaciela. Problem pojawia się, gdy miś okazuje się nie tym, czym na pierwszy rzut oka wygląda. Jessica musi powrócić do swojej przeszłości, aby uratować swoją przyszywaną córkę przed demonicznymi siłami.

Mamy więc gotowy materiał na historię o przezwyciężeniu traumy z dzieciństwa, która tkwi głęboko zakopana, aby z czasem przejść na kolejne pokolenie. Ale nie u Jeffa Wadlowa. Reżyser i zarazem scenarzysta traktuje wszystko powierzchownie, nie próbując nadać napisanej przez siebie historii jakiegokolwiek głębszego znaczenia, metafory, czy przesłania, które pozwoliłoby odnaleźć sens w tym wszystkim. Co prawda pobrzmiewają tu echa rodzicielskiego poświęcenia, ale to wątek równie nierozwinięty, jak wszystkie pozostałe.

U Wadlowa to niestety norma, ale staje się to nudne, że reżyser nie traktuje swoich widzów poważnie, tworząc horrory dla niższej grupy wiekowej, niż wynika to z oceny kategorii, do których są skierowane. Zresztą po wcale nie tak najgorszej pierwszej, horrorowej połowie Urojenia, otrzymujemy drugą, która nagle zamienia film w lekką, fantastyczną przygodówkę. Gdyby nie obecność pewnych horrorowych elementów, można byłoby pomyśleć, że to kolejna familijna produkcja. Zresztą niektóre sceny wyglądają, jakby zostały wprost wyjęte z ubiegłorocznego Nawiedzonego dworu od Disneya.

Odmęty TikToka

Otrzymujemy więc dwa filmy w jednym, a żaden z nich nie prezentuje zadowalającego poziomu. Fani horrorów będą znudzeni, z jakich wyświechtanych i banalnych środków Wadlow korzysta podczas próby straszenia. Są one nieudolne i pozbawione budowania jakiegoś dynamizmu, aby zaskoczyć widza. Dziwię się, że Blumhouse wciąż daje te kilkanaście milionów dolarów temu reżyserowi, który nie ma choć grama talentu do budowania napięcia, czy próby stworzenia jakiegokolwiek klimatu grozy. Filmowiec nie potrafi nawet wykorzystać postaci pluszowego misia, aby uczynić z niego viral na TikToku, jak udało się z M3GAN. Jedyne co mu wyszło, to niezły zwrot akcji w połowie, który może nie zmienia diametralnie dotychczasowej historii, ale pokazuje, że był tu ciekawy pomysł, który nie został jednak należycie wykorzystany.

Odmęty TikToka, Urojenie – recenzja filmu. Wymyślony przyjaciel z dzieciństwa

GramTV przedstawia:

Przynajmniej aktorsko Urojenie trzyma się naprawdę solidnie. Nie są to występy, które zostaną zapamiętane, ale DeWanda Wise jest całkiem solidna, a Taegen Burns ma zadatki, aby zostać gwiazdą (o ile nie utknie w horrorach na dłużej). Największe wrażenie robi jednak najmłodsza aktorka w obsadzie. Pyper Braun pozytywnie zaskakuje, nie irytując w żadnej scenie, za to konsekwentnie budując swoją postać.

W kinach mamy horrorową posuchę, którą Urojenie nie wypełnia w odpowiedni sposób. W rękach sprawniejszego twórcy to mógł być kawał niezłego kina grozy, ale Jeff Wadlow nie jest nawet rzemieślnikiem, a zwykłym bajerantem, który przekonał włodarzy Blumhouse, że umie kręcić horrory. Na szczęście reżyser uczy się wraz z kolejnym nakręconym filmem, więc Urojenie nie wypada tak źle na tle poprzednich jego filmów, ale to wciąż kiepskiej jakości rozrywka, która może i nie żenuje jakoś specjalnie, ale pozostawiająca widza w obojętności.

3,0
Urojenie to kolejny nieudany horror od Jeffa Wadlowa. Ile jeszcze razy Blumhouse będzie się na tego reżysera nabierać?
Plusy
  • Koncept ze zmyślonym przyjacielem
  • Pluszowy miś jest mimo wszystko uroczy
  • Niezły zwrot akcji w połowie
  • Aktorsko się nawet broni
Minusy
  • Kiepska druga połowa filmu
  • Historia pozbawiona głębszego znaczenia
  • Nieudane sceny straszenia
  • Jeff Wadlow nie umie budować napięcia
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!