Druga część Vaiany zadebiutowała w kinach. Oceniamy, czy Disney wstał z kolan po poprzednich dwóch animowanych porażkach.
Film sklecony naprędce
Disney sam zapędził się w kozi róg. Złe decyzje kreatywne i biznesowe wymusiły na władzach wytwórni zrewidowanie swoich przyszłych planów, aby słynne studio odzyskało swój dawny blask. Wszyscy woleliby zapomnieć o Dziwnym świecie i przede wszystkim Życzeniu, które w najgorszy możliwy sposób uczciło stulecie Disneya. Korporacja odchodzi od oryginalnych pomysłów na rzecz koła ratunkowego, którym jest powrót słynnych marek. W przygotowaniu jest już Kraina Lodu 3, a Pixar pracuje Toy Story 5, czy Iniemamocnymi 3. Pierwszym papierkiem lakmusowym, czy ta strategia przyniesie skutek jest Vaiana 2, która pierwotnie powstawała jako serial przeznaczony na Disney+. Niestety ten rodowód silnie czuć w 63. animacji Disneya, która pod wieloma względami wydaje się półproduktem, który pilnie potrzebuje kontynuacji i wyjaśnienia porzuconych wątków. Mimo to Vaiana i Maui wciąż tworzą świetny duet, który chce się śledzić na ekranie.
Trzy lata po uratowaniu wyspy Motunui, Vaiana poszukuje innych plemion, aby nawiązać z nimi współpracę. Na jednej z bezludnych wysp odnajduje ceramiczną czarkę, wykonaną przez człowieka. Dziewczyna powraca na rodzinną wyspę, gdzie zostaje mianowana głównym żeglarzem i pierwszym od czasu legendarnego Tautaia Vasa. Podczas ceremonii dochodzi do tajemniczego wydarzenia, podczas którego Vaiana dowiaduje się, że musi udać się na wyspę Motufetu, aby przełamać klątwę złego boga Nalo, który nie chce dopuścić do ponownego połączenia się plemion. Córka wodza Tui’ego zbiera drużynę złożoną z Moniego, wielkiego fana Mauiego i bystrego historyka, Loto, uzdolnioną szkutniczkę, a także Kele, starszego i niezwykle doświadczonego rolnika, który nie umie pływać. Wraz z prosiaczkiem Bułką i kogutem Heihei muszą odnaleźć uwięzionego przez wiedźmę Matangi Mauiego i pokonać demonicznego boga.
W zasadzie otrzymujemy historię podobną do tej z pierwszej części, ale w myśl zasad kontynuacji, ze wszech miar większą. Przynajmniej pozornie, bo narracja, budowanie napięcia i skali tej opowieści pozostawia sporo do życzenia. Wyraźnie widać, że scenariusz półtoragodzinnej animacji bazuje na wieloodcinkowej serialowej historii, rozpoczynając wiele wątków, które nie zawsze otrzymują swoje zakończenia. Najlepszym tego przykładem jest Matangi, która wydaje się drugą główną antagonistką filmu, żeby ostatecznie okazać się nic niewnoszącą postacią, która pojawia się na początku i mniej więcej w połowie historii, żeby później całkowicie zniknąć. Podobnie jest z powracającym plemieniem Kakamora, których wątek został wyraźnie skrócony, żeby tylko odhaczyć ten punkt z listy i fabuła mogła iść do przodu.
Druga część Vaiany przepełniona jest wydarzeniami, kolejnymi postaciami i samą akcją. Chociaż problem ze złapaniem oddechu tu nie występuje, bo twórcy zadbali o momenty, gdy fabuła nie musi gnać na złamanie karku i może na chwilę przystopować, aby choć chwilę poświęcić na rozwój Vaiany, czy Mauiego, ale ciężko nie odnieść wrażenia, że twórcy chcieli wykorzystać z serialowej koncepcji zbyt wiele, zamiast wybrać tylko te najciekawsze motywy i je odpowiednio rozwinąć. Nowa animacja Disneya jest więc niedogotowanym daniem, przy którym dodano zbyt wiele składników, przez co całość traci swój smak. Na domiar złego nałożono na talerz sporą porcję różnych dodatków, które niekoniecznie do siebie pasują. Siłą pierwszej części była prosta, ale działająca i angażująca historia. Tutaj chciano to powtórzyć, ale jednocześnie próbując dodawać nowe elementy, które nie zawsze chcą ze sobą współgrać.
Za mało konkretów
Tracą na tym również sami bohaterowie, którzy nie mają czasu, aby rozwinąć skrzydła i zaznaczyć swoją obecność w filmie. Jest to zarzut skierowany głównie do nowych postaci, które wyraźnie ustępują Vaianie i Mauiemu. Gdy ta dwójka nadal bryluje na ekranie, robi się po prostu ciekawiej, niż gdy młoda bohaterka pozostaje wyłącznie ze swoją ludzko-zwierzęcą załogą. Do Buły, czy Heihei’a nie można się przyczepić, bo tworzą zabawne, często absurdalne sytuacje, ale Moni, Loto, czy Kele raczej nie zaskarbią serca widzów. Wszystko przez jedną dominującą cechę ich charakteru, która ma określić całą ich postać. Nie poznajemy ich lepiej podczas tej podróży poza tym, że jeden jest stary i zrzędliwy, drugi fanatycznie uwielbia Mauiego, chociaż do bólu przypomina jego ludzką wersję, zaś Loto ma fioła na punkcie budowania, przerabiania i modyfikowania, gdyż nie da się osiągnąć perfekcji. Szkoda, że to wszystko i tak nie ma żadnego znaczenia w finale.
GramTV przedstawia:
Rozczarowuje również Nalo, który chociaż w historycznych rycinach posiada swoją ludzką personifikację, to w samym filmie jej nie widzimy. Vaiana, Maui i reszta załogi muszą mierzyć się z ogromną szaro-fioletową burzą z tornadami i właściwie do samego końca nie wiadomo, co bohaterowie mają zrobić, aby pokonać złego boga. Twórcom wyraźnie zabrakło czasu, aby dopracować ten element i przede wszystkim zbudować odpowiednie filary pod wielki finał, który w żaden sposób nie emocjonuje. Może pomogłaby tu postać Matangi, która okazałaby się zdrajczynią i zaciekle broniłaby swojego boskiego pana. Jednak największym problemem zakończenia jest zachowanie statusu quo dla dwójki głównych postaci, chociaż aż prosiło się o odważniejsze decyzje, które miałyby wpływ na ich dalsze losy.
Vaiana 2 ma wiele problemów, to mimo wszystko twórcom udało się przygotować niezłą przygodówkę, która jest skierowana głównie do dzieci. Podobać się może przede wszystkim postać tytułowej bohaterki, która chociaż potrafi być twarda i zadziorna, to ma również swoje słabości, lęki i wady. To świetnie napisana postać, której chce się kibicować, nawet gdy na pewien czas naszą uwagę próbują przykryć inni, bezbarwni bohaterowie. Dodatkowo Vaiana zyskuje na obecności młodszej siostry Simei, która kradnie show. Finał nie pozostawia złudzeń, że Disney ma chrapkę na przynajmniej jeszcze jedną część, więc mocno trzymam kciuki na kolejny przeskok w czasie i wspólną przygodę sióstr, bo ta zapowiada się o wiele lepiej, niż cokolwiek co możemy zobaczyć w drugiej części.
Pewne niedoskonałości widać także w oprawie wizualnej, która nie jest aż tak łada, jak mogłaby być. Rzecz jasna Pixar rozpieścił nas w tej materii i Disney już od wielu lat ustępuje swoim kolegom na polu animacji, ale w Vaianie 2 nie widać aż tak wyraźnego postępu względem pierwszej części sprzed ośmiu lat. Jest ładnie i kolorowo, a zbliżenia na twarze bohaterów, czy przedmioty zostały dopracowane, ale czasami widać, szczególnie w tle, pewne niedoróbki, które przy takiej produkcji po prostu nie powinny się zdarzyć. Film też nie potrafi zachwycić monumentalnością lokacji, a co za tym idzie, prezentowanych wydarzeń, co szczególnie widać to w finale. Piosenki za to trzymają poziom, chociaż nie ma tu hitów na miarę Drobnostka, czy Błyszczeć.
Pośpiech znów zgubił Disneya. Vaiana 2 powinna jeszcze przez około rok znajdować się w produkcji, aby dopracować przede wszystkim kwestie scenariusza i bardziej skondensować historię, której serialowe znamiona są zbyt widoczne. Nie ma jednak wątpliwości, że chociaż studio nadal w pełni nie podźwignęło się z poprzednich porażek, to widać poprawę, chociaż martwić mogą wynikające z drugiej części Vaiany nowe problemy dla amerykańskiej wytwórni. Film z pewnością spodoba się dzieciom, starsi widzowie mogą jednak kręcić nosem, ale nie zmienia to faktu, że Disney zarobi górę pieniędzy na Vaianie 2. Oby tylko ślepo nie poszli tą drogą, bo pojedynczą wpadkę takiej skali można jeszcze wybaczyć, ale jeżeli stanie się to standardem przy chociażby Krainie Lodu 3 i kolejnych produkcjach, to wytwórnia może długo tak nie pociągnąć.
6,0
Vaiana 2 gwarantuje niezłą, chociaż nieco chaotyczną przygodę z lubianą bohaterką. Oczekiwania były jednak wyższe.
Plusy
Vaiana to świetna bohaterka…
…Maui też w wysokiej formie
Show i tak kradnie mała siostra głównej bohaterki
Dostarcza niezobowiązującej rozrywki
Miła dla dzieci przygodówka
Przyjemne piosenki
Niezła oprawa wizualna…
Minusy
…ale bywały ładniejsze i bardziej dopracowane animacje, już nawet kilka lat temu
Historia sklecona z fabuły kilku odcinków skasowanego serialu o Vaianie
Rozczarowujący finał, zarówno pod względem skali, jak i wydarzeń, które przywracają status quo
Nijaki antagonista
Postać Matangi, która się pojawia… i już nie wraca w finale
Kiepskie nowe postacie, szczególnie załogi Vaiany
W piosenkach brakuje chociaż jednego hitu, który podbiłby listy przebojów
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!