One Piece Odyssey było zapowiedziane jako jeden z prezentów na 25. urodziny kultowej serii. Ambitny projekt jRPG zachwyci niejednego fana, ale na pewne rozwiązania nie sposób przymknąć oko.
Ahoj, przygodo!
JRPG to oczywiście nie tylko przemierzanie barwnych lokacji, ale przede wszystkim walka. W Odysei postawiono na klasyczne rozwiązanie z podziałem na tury, choć nie obyło się bez ciekawego patentu. Po wbiegnięciu na wroga (moby są widoczne na naszej drodze) gra przenosi nas na oddzielną arenę. I tu robi się ciekawie, gdyż kilkuosobowa drużyna nie walczy w jednym rządku, ale czasami bohaterowie znajdują się w innych strefach.
Między strefami nie można się przemieszczać, póki jest tam obecny jeszcze jakiś przeciwnik. Można natomiast samodzielnie wybierać, która postać będzie w danym momencie aktywna. Wprowadza to ciekawe rozwiązanie taktyczne, którego ze świecą szukać w innych jRPG-ach, gdzie zwykle mamy narzuconą listę kolejności i tylko różnymi zdolnościami możemy przyśpieszyć akcję wybranego bohatera/opóźnić aktywację przeciwnika.
W One Piece Odyssey sami decydujemy, kto i jak zaatakuje w następnej kolejności (oczywiście wrogowie nie czekają z założonymi rękami i w odpowiednim momencie też wkraczają do akcji). Fundamentem systemu walki jest zabawa w papier-kamień-nożyce. A dokładnie: atak techniczny bije atak siłowy, siła pokonuje prędkość, a prędkość góruje nad techniką. Interfejs Użytkownika jest w trakcie walki bardzo czytelny i bogaty w informacje, dzięki czemu nie trzeba się domyślać, czym i kogo zaatakować, by odnieść pożądany efekt.
Walki, mimo że turowe, często są dynamiczne i widowiskowe. To zasługa fenomenalnych animacji, które wywołają uśmiech na twarzy nie tylko znawcy One Piece w wersji anime/manga. Twórcy przenieśli do gry jajcarski klimat i kuriozalne ataki, jak chociażby strzelanie w przeciwnika gumką recepturką. Niestety po jakimś czasie nawet najzabawniejsze gagi robią się nudne. Większość walk nie jest też szczególnie wymagająca i zamiast obmyślać różne taktyki, powtarzamy w kółko te same sekwencje. Z pomocą przychodzi opcja autobattle, która upowszechniła się ostatnimi czasy i – co by nie mówić - jest błogosławieństwem w wielu grach. Oczywiście nie zawsze opłaca się walczyć na “autopilocie” (vide walki z bossami i mocniejszymi przeciwnikami), ale warto pamiętać o tym rozwiązaniu, gdy obowiązkowe pojedynki z mięsem armatnim dadzą się we znaki.
GramTV przedstawia:
Urozmaiceniem niektórych walk są tzw. “dramatyczne sceny”. To kontekstowe wydarzenia, które mają za zadanie wprowadzić nieco opowieści do na pozór zwyczajnego starcia. W praktyce chodzi o to, że bohaterowie są wtedy bardziej gadatliwi i mamy narzucone dodatkowe warunki zwycięstwa, np. trzeba pokonać wroga X zanim bohater Y straci przytomność. Dodanie takiego dramatyzmu może i brzmi ciekawie na papierze, ale jest raczej ciekawostką niż rewelacyjnym pomysłem, który będzie kopiowany we wszystkich nowych grach.
I takie w sumie jest całe One Piece Odyssey. Poprawne, z ciekawymi, ale nie rewelacyjnymi (i rewolucyjnymi) pomysłami, które koegzystują z dużo mniej udanymi rozwiązaniami. Walki bywają super zabawne, swoboda w decydowaniu o kolejności to duży plus, podobnie jak zróżnicowane postacie i ich techniki. Ale z czasem wdziera się schematyczność, a poziom trudności bardzo rzadko zmusza do wytężania szarych komórek przy planowaniu taktyk. Patent z eksploracją i różnymi talentami bohaterów brzmi intrygująco, jednak w praktyce wypada średnio, a i sam świat jest mocno ograniczony i podcina skrzydła miłośnikom w miarę swobodnego zwiedzania.
One Piece Odyssey z dystansu wygląda jak wymarzona gra dla fanów One Piece. Z anime przeniesiono klimat, humor i wspomnienia minionych przygód. Ogromny plus należy się polskiemu wydawcy za dodanie napisów w naszym języku (udźwiękowienie jest tylko japońskie), dzięki czemu każdy może zasmakować w zabawnych dialogach i poznawać relacje między piratami. Jako o grze z gatunku jRPG nie można jednak mówić o One Piece Odyssey w samych superlatywach. Pomijając wspomniane nowości i ciekawe rozwiązania, Odyseja jest bardzo zachowawcza i momentami po prostu nudna i żmudna. Ogromną wadą jest tempo narracji. Co i rusz pojawiają się niepotrzebne wtrącenia czy przerywniki, które zamiast wnosić coś sensownego, tylko irytują i przedłużają dane zadanie.
W efekcie One Piece Odyssey nie jest grą, do której za każdym razem wracałem z przyjemnością. Humor, klimat, przygoda – to przemawiało do mnie niemal na każdym kroku. Ale w pakiecie dostałem też sztampowe sidequesty, mnóstwo nudnych walk i historię, której nie śledziłem z wielkim zaciekawieniem. Jeżeli szukacie nowego JRPG-a na kilkadziesiąt godzin – szukajcie dalej. Dla fanów One Piece to pozycja obowiązkowa, choć nawet najwięksi fanatycy będą musieli się pogodzić z tym, że ta łajba często przecieka.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!