Kto powiedział, że gry nie muszą być wzruszające? Niektóre wręcz powinny być sprzedawane z chusteczkami. Uwaga, będą spoilery!
Nic tak mocno nie wpływa na nas jak wysokie emocje. Złość, gniew, radość czy wzruszenie. Wielkim osiągnięciem dewelopera jest wywołanie u gracza takiego efektu. Dzisiaj doceniamy te studia, które wzniosły się na wyżyny i sprawiły, że nie jeden odbiorca ich dzieła uronił łezkę.
Mocno wzruszających gier nie ma zbyt wiele, a więc znalezienie dziesięciu produkcji nie było łatwe. Oczywiście na wstępie ostrzegam, że cały artykuł będzie zawierał spoilery. Zachęcam też do ostrożnego dzielenia się swoimi typami w komentarzach. Starajmy się nie psuć nikomu zabawy. Jeśli więc ktoś ma jakieś obawy, polecam w pierwszej kolejności zwracać uwagę na nagłówki, które dosyć ogólnie opisują o jakich scenach mówimy.
Duck i Katjaa w The Walking Dead
Growe The Walking Dead pełne jest emocjonujących scen, ale jedna bez wątpienia wybija się ponad ten wysoki poziom. Chodzi o wątek trzyosobowej rodziny, której koszmar zaczyna się kiedy Duck, najmłodszy z nich, zostaje ugryziony przez zombie. W tym momencie każdy wie co musiało się wydarzyć. Dramaturgii tej scenie dodaje fakt, że z jednej strony mówimy o dziecku, z drugiej całość została zgrabnie rozciągnięta w czasie. Na naszych oczach chłopiec stopniowo tracił siły aż wreszcie jest o krok od stania się nieumarłym. Twórcy świadomie kazali nam patrzeć na to przez jakiś czas, aby w finale pokazać dramat bezradnych rodziców, którzy muszą zabić własne dziecko. Kiedy jednak wydawało się, że to koniec koszmaru, za spust pociągnęła doszczętnie załamana matka.
Każdy zaczynając The Last of Us musiał się spodziewać pewnych rzeczy. Mimo wszystko Naughty Dog zaczęło spokojnie, od dosyć sielankowej sceny, w której Joel spędza czas ze swoją córką. Kiedy jednak zaczyna się robić gorąco, dzieją się rzeczy niezwykłe. Nie ma co tutaj dużo pisać, moment w którym żołnierz strzela do bohaterów i rani dziewczynkę to jedna z najmocniejszych scen w całej historii gier wideo. Widok cierpiącego dziecka w objęciach bezradnego ojca jest porażający. Ktoś odpalając The Last of Us mógł się spodziewać pasjonującej gry, a otrzymał emocjonalne uderzenie w sam środek serca. Miała być zabawa, a tu trzeba wycierać mokrą od łez twarz. Niewykluczone, że to najlepszy prolog jaki kiedykolwiek widzieliśmy w grach wideo.
Po pierwszej, bardzo oszczędnej w kwestii fabuły części Epic Games zdecydowało, że w kontynuacji chce mocno postawić na opowieść. Wielu serię Gears of War ciągle postrzega przez pryzmat mięśniaków z karabinami, ale będąc uczciwym nie można jej odmówić siły scenariusza. Bardzo mocno widzieliśmy to w drugiej odsłonie, w której zamknięty był wątek Dominica poszukującego swojej żony. Temat porwań ludzi przez Szarańczę był w tej odsłonie poruszany dwa razy i zawsze kończył się mocnym akcentem. Sytuacja z tym małżeństwem jest jednak wyjątkowa. Twórcy z dużą gracją zaserwowali nam emocjonalny rollercoaster zaczynający się momentem radości, który szybko przechodzi w ogromny ból i cierpienie. Dodajmy jeszcze finał sceny, w którym odchodzący na bok Markus tylko słyszy to, co musiało się wydarzyć.
Przejrzałem swoją bibliotekę gier i muszę przyznać że trudno mi zaleźć jakiś wyciskający łzy moment. Najbliższe tego było spotkanie z psem (konieczny perk umożliwiający rozmowę), w lochach, na więziennej wyspie w Divinity: Original Sin 2. Co innego poruszające i dramatyczne historie niektórych npc'ów. Tych trochę było, ale najbardziej zapadła mi w pamięci historia Aribeth de Tylmarande z Neverwinter.
Mass Effecty - tu chyba zależy czy ktoś grał miękką fają czy rengatem ;P , chociaż mimo że mój Szepart był harcerzem to jakoś nie poruszył mnie specjalnie los Mordina czy tego robota. A te przerywniki senne były tylko irytujące.
Nalfein
Gramowicz
07/05/2022 17:54
Żeby stworzyć taką listę i nie umieścić na niej ani jednej gry japońskiej to trzeba było naprawdę się postarać.
BLyy
Gramowicz
07/05/2022 17:39
Moim zdaniem z The Walking Dead bardziej wzruszająca scena była, kiedy prosiliśmy Clementine o zastrzelenie głównego bohatera, aby ten się nie przemienił. Tak samo w drugim sezonie pożegnanie się z Kennym.
Brakuje mi tutaj jakiegoś nawiązania do trylogii Mass Effect, bo tam takich momentów nie brakowało, jak śmierć Mordina, Legiona czy samego Sheparda. Pozdrawiam.