Gothic? Tak, to na pewno była fenomenalna gra
Jestem graczem od 1996 roku, więc nie urodziłem się wczoraj. Swoją przygodę z grami wideo rozpoczynałem od peceta z Intelem Pentium II na pokładzie (dokładnych parametrów nie pamiętam, wybaczcie), który dostałem na Pierwszą Komunię. Nie było mi wówczas po drodze z różnego rodzaju RPG-ami, które nadrabiałem jednak wiele lat później. Wśród nich, zasadniczo nie wiem dlaczego, nie znalazł się jednak Gothic. Dopiero niedawno zabrałem się za legendarną produkcję nieistniejącego studia Piranha Bytes ze względu na zbliżającą się premierę remake’u. I, niestety, odbiłem się od przygód Bezimiennego ze względu na warstwę techniczną produkcji i przestarzałe rozwiązania w mechanice rozgrywki. Poziom trudności uznaję natomiast za ogromną zaletę. Ale po kolei.
Gothic urzekł mnie od pierwszej chwili
Stało się tak na początku za sprawą fenomenalnego dubbingu przywołującego na myśl dawne czasy, kiedy to jeszcze CD Projekt wydawał pudełkowe wersje gier z gwiazdorską obsadą odpowiedzialną za polską wersję językową. Tych dialogów, skądinąd bardzo dobrze napisanych, mógłbym słuchać i słuchać bez końca. Generalnie pod względem fabularnym gra nie zestarzała się ani trochę. Mało tego, warto dodać, że historia jest intrygująca, a umieszczenie postaci gracza w tym świecie, który ma go absolutnie za nic (dopiero musimy udowodnić swoją wartość, o czym przekonamy się z czasem) niesamowicie mi się spodobało. Być może również dlatego świetnie bawiłem się (choć oceniłem dość nisko, ale to z innych powodów) The Last Oricru sprzed ponad dwóch lat, którego autorzy wzorowali się między innymi właśnie na Gothicu.
(Nie)powiemy ci gdzie iść i co zrobić
Gothic to oczywiście nawet nie tyle stara szkoła, co po prostu mająca już ponad 20 lat gra wideo, w której próżno szukać znaczników zadań. Zamiast tego, przeprowadzając dialogi z napotkanymi postaciami, otrzymujemy mniej lub bardziej szczegółowe wskazówki na temat tego, dokąd powinniśmy się udać i jakie czynności wykonać w danej lokacji. Tak samo było w przywołanym już The Last Oricru, choć z nieznanych mi przyczyn (przecież to była jedna z największych zalet tamtego RPG-a) zdecydowano się właśnie owe wskaźniki zaimplementować. Wracając jednak do meritum, Gothic naprawdę mnie wciągnął, chciałbym poznać losy głównego bohatera i innych postaci, lecz od premiery minęła cała wieczność. A obcowanie z tym tytułem dzisiaj, kiedy nie poznało się jego wszystkich niuansów przed wieloma laty, to zadanie arcytrudne.
3D? Kiedyś starzało się bardzo szybko
Choć może się wydawać, że nieco zbaczamy z tematu, tak naprawdę jest wręcz odwrotnie. Z trójwymiarowymi grami wydanymi czy to w 2001 czy też 2002 roku, a nawet niedługo później, jest zasadniczy problem - one szybko się zestarzały. O ile dzisiaj jestem w stanie przejść kultową Mafię: The City of Lost Heaven, to mogę zaryzykować stwierdzenie, że nie dałbym rady jej ukończyć po raz pierwszy w 2024 roku. Znając jednak mechanikę i wiedząc, co mnie czeka w kolejnych misjach, mogę się przy niej świetnie bawić. Tak samo jest zresztą z pamiętną trylogią Grand Theft Auto, w skład której wchodzą: GTA III, GTA: Vice City i GTA: San Andreas. Obiektywnie jednak rzecz ujmując to przestarzałe gry, w które gram z sentymentu. Misje bywają irytujące, kierowanie pojazdami również pozostawia wiele do życzenia, a sama grafika, nawet w odnowionych remasterach (choć po ostatniej aktualizacji z klasycznym oświetleniem jest o niebo lepiej), także nie zachwyca. Ba, dzisiaj nawet granie w pierwsze Dark Souls po ograniu Elden Ringa nie sprawia aż takiej frajdy. Widać, że hit z 2011 roku aż prosi się o remake…
Jak to wszystko ma się do Gothica?
Otóż tak samo - ciężko się go dzisiaj poznaje, nawet pomimo ogromnego samozaparcia. Sprawdzałem wersję komputerową, ale granie na klawiaturze i myszce po premierze konsol PlayStation 3 i Xbox 360, kiedy to na dobre zapoznałem się z padem, nie sprawia mi już przyjemności podczas obcowania z grami z perspektywy trzeciej osoby. Miałem jednak możliwość przetestowania edycji na konsolę Switch (tak, tak - Gothic doczekał się takiego wydania, mało tego, na “pstryczku” zagracie również w Gothic II z dodatkiem Noc Kruka) i tam jest już znacznie lepiej, ale do ideału wciąż wiele brakuje. Na grę zwyczajnie się nieprzyjemnie patrzy ze względu na, co prawda klimatyczną, ale niskiej jakości oprawę wizualną, kiepsko wykonane modele postaci. Być może narażam się ortodoksyjnym fanom Gothica, ale spójrzmy prawdzie w oczy - graficznie Gothic jest najzwyczajniej w świecie odpychający. To może chociaż walka jest w porządku? To “drewno”, jak określaną produkcję studia Piranha Bytes gracze, mogłoby się podobać w 2001 roku. Dzisiaj natomiast starcia nie są w żaden sposób zajmujące. Ale doceniam - jak wspomniałem - fakt, że w Gothicu jest się po prostu nikim. Przynajmniej na początku.
Podsumowanie
W związku z powyższym niecierpliwie czekam na Gothic Remake. Po zapoznaniu się z opiniami doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie będzie on wierny oryginałowi. Autorzy nie poprzestają bowiem na stworzeniu nowej oprawy wizualnej. Gra zostanie gdzieniegdzie rozbudowana i przerobiona, co nie wszystkim się podoba. Niemniej sam rdzeń nie powinien być mocno naruszony - jeśli będzie to poziom Mafii: Definitive Edition, jestem w stanie go zaakceptować, choć do remake’u przygód Tommy’ego Angelo mam sporo zastrzeżeń. W tamtym przypadku jednak, gdybym miał wybierać, czy chcę poznać jego historię za sprawą odświeżonej wersji, czy też w ogóle, to oczywiście zdecydowałbym się na tą pierwszą opcję. Dlatego też właśnie chciałbym zagrać w remake Gothica.