Szwedzki gigant ostatnio jest symbolem wszystkiego co złe w branży. Może jednak koniec restrukturyzacji odmieni sytuację.
Szwedzki gigant ostatnio jest symbolem wszystkiego co złe w branży. Może jednak koniec restrukturyzacji odmieni sytuację.
Wielka restrukturyzacja Embracer Group dobiegła końca. Ofiary? 1400 zwolnionych pracowników, trzy zamknięte studia i dwa ogromne sprzedane dużo poniżej ceny zakupu. Zarządzający szwedzkim kolosem Lars Wingefors oficjalnie ogłosił, że na tym koniec (nie licząc ostatnio ogłoszonego podziału na trzy spółki). Jego grupa nadal jest duża, ale też zmniejszyła się wystarczająco, aby wrócić na właściwe tory i dalej się rozwijać. Ostatnie ruchy znacząco zmniejszyły nakłady inwestycyjne, które doprowadziły między innymi do zbyt niskiego poziomu cash flow (przepływy pieniężne). Obecnie Embracer dysponuje 111 wewnętrznymi zespołami i 12 tysiącami pracowników. Wydaje się, że dołek mamy za sobą. To też moment na refleksję i opinie tych, którzy w grupie już nie funkcjonują, ale mają dużo do powiedzenia. Między innymi o tym czy Embracer faktycznie jest branżową świątynią zła.
Niedawno na łamach GamesIndustry.biz pojawił się bardzo ciekawy wywiad z Matthew Karchem, który stoi na czele Beacon Interactive, spółki która wykupiła Saber Interactive z rąk Embracer Group. Wcześniej był on członkiem zarządu szwedzkiej grupy. Można więc powiedzieć, że wie o niej bardzo dużo, a teraz, już po opuszczeniu struktur holdingu, nie musi się gryźć w język. W rozmowie opowiadał między innymi o niedawno zakończonym GDC, na którym klasycznie zebrała się cała growa branża. Karch przyznał, że otrzymał wiele gratulacji za opuszczenie “złego Embracera”. Jak widać taką opinię podzielają nie tylko gracze, ale też sami pracownicy branży, którzy niewątpliwie wiedzą więcej. Szef Saber Interactive przyznaje jednak, że w rzeczywistości zarządzający Embracerem to… najmilsi ludzie jakich kiedykolwiek poznacie. W jego wypowiedziach da się wyczuć bardzo dużo kurtuazji, która jest zrozumiała. Nie brakuje jednak wartościowego wyjaśnienia wielu procesów, które zachodziły w spółce. Niedawno mogliście przeczytać analizę od strony liczb i finansów. Teraz czas na aspekt ludzki. Tym bardziej, że jak w soczewce pokazuje jaka jest bieżąca kondycja branży gier wideo.
Matthew Karch w wywiadzie bierze w obronę Larsa Wingeforsa, prezesa Embracer Group, robiąc przy okazji z niego ofiarę licznych, często nieuzasadnionych ataków. Ile w tym prawdy pewnie się nie dowiemy. Spójrzmy jednak co mówi szef Saber Interactive.
Przez długi czas Lars był uznawany za cudowne dziecko. Nie mógł zrobić nic złego, był na okładkach magazynów, a on jest dość skromnym człowiekiem. To nie tak, że wydaje wszystkie swoje pieniądze. Oczywiście kupił kilka rzeczy, na które tylko bogaci ludzie mogą sobie pozwolić, ale mimo wszystko był bardzo skromny i źle traktowany, szczególnie w Szwecji.
Najpierw krytykowano go za bogactwo, a potem za to, że akcje Embracer Group nie utrzymały się przez ostatni rok. W rzeczywistości spadły znacząco i gwałtownie. Wydaje mi się, że spadły względem innych firm jeszcze bardziej, głównie dlatego, że wydaje się, że to firma którą w dzisiejszych czasach wszyscy lubią krytykować.
Moim zdaniem nikt nie kierował się większym poczuciem sprawiedliwości i rozsądku niż Lars. Proces, przez który musieliśmy przejść, aby zamknąć kilka studiów, absolutnie... to nas zabiło. Mówię “nas”, chociaż już nie jestem częścią firmy. Mam jednak udziały, bliskie relacje i dobre przyjaźnie oraz oczywiście najlepsze życzenia, aby im się powiodło. Powiedziałbym, że Embracer próbował bardziej niż ktokolwiek inny uratować jak najwięcej miejsc pracy.
Słowa Karcha mają pewne podstawy. Wskazuje on między innymi Gearbox Software. Wingefors miał podobno mocno zabiegać o to, aby nikt tam nie został zwolniony. Finalnie Take-Two Interactive, tuż po przejęciu, pozbyło się bliżej nieokreślonej grupy pracowników. Pamiętajmy też, że większe redukcje zaliczyło Unity czy Microsoft. Dużo jest więc niezrozumienia w sytuacji Embracera. Nawet w przypadku sprzedaży Gearbox Software wydaje się, że Szwedzi są na ogromnym minusie. To prawda, ale w rzeczywistości nie sprzedali wszystkiego. W struktura Embracera pozostał dział wydawniczy twórców Borderlands, który został przemianowany na Arc Games. W portfolio ma między innymi popularną markę Remnant.
Zazwyczaj mówi się, że problemy Embracera wynikały z megalomańskie strategii i nadmiernego wzrostu. Dużo w tym prawdy, ale na pewno nie jest to pełen obraz sytuacji. Szersze spojrzenie prezentuje Karch.
Było kilka czynników, które wpłynęły na tę sytuację. Największym było prawdopodobnie to, że rynek uległ zmianie. Był okres, kiedy panował nadmierny entuzjazm w sektorze gier. Pozyskiwanie kapitału było łatwe przy wysokiej wycenie. Jednak w pewnym momencie stopy procentowe zaczęły rosnąć, ludzie zaczęli wycofywać swoje pieniądze z rynków, a gotówka stała się ważniejsza. Brakowało zaufania lub cierpliwości wobec firm, które miały inwestycje długoterminowe w branżę gier wideo.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!