Szczególnie słabo wyglądała sprzedaż tytułów na GameCube´a w Stanach Zjednoczonych. Głównie przez to wpływy z gier okazały się o niemal 7% niższe niż planowano. Przedstawiciel Nintendo - dość chyba mądry człowiek - zauważył, że żywot tej konsoli dobiega powoli końca. Chwilkę, to ona jeszcze żyje? ;)
Pewne koszty pochłonęły też inwestycje związane z produkcją gier na następną konsolę stacjonarną firmy - słynną Revolution. A żeby wkład ten zaprocentował, Japończycy muszą jeszcze trochę poczekać - platforma ta według powszechnego przekonania zadebiutuje w Kraju Kwitnącej Wiśni wiosną 2006.
Japońskiemu weteranowi daleko jednak do rozpaczy. Bardzo dobrze radzi sobie konsola kieszonkowa DS, generując coraz większe przychody. Również sytuacja na rynku walutowym przysporzyła firmie dodatkowych zysków. Pozwoliło to zwiększyć przewidywania dotyczące zysków w bieżącym roku fiskalnym.
Mimo bardzo słabej sprzedaży gier na konsolę GameCube w pierwszej połowie bieżącego roku, firma Nintendo zwiększyła przewidywania dotyczące dochodów niemal dwukrotnie. Przyczyną tego optymizmu jest słaby kurs jena i coraz większe zainteresowanie, jakim cieszy się kieszonkowy DS.