Jim Merrick z europejskiego oddziału japońskiego potentata powiedział ostatnio, że jego najnowsza konsola może zamiast tego najpierw trafić do Amerykanów a nawet Europejczyków. Taki ruch byłby dla Nintendo czymś naprawdę nowym - dotychczas firma zdecydowanie na pierwszym miejscu stawiała Kraj Kwitnącej Wiśni, zresztą nie bez powodu. Ciągle ma tam bardzo liczne grono fanów.
"Naprawdę poważnie myślimy o staniu się bardziej globalną firmą i zarzuceniu stereotypowej formuły, według której zaczynamy w Japonii, później debiutujemy w USA a na końcu w Europie. Wszystko jest możliwe. Nie ma żadnej zasady, która mówi, że najpierw musi być to Japonia albo USA" - to dokładne słowa Merricka.
Zresztą może się ostatecznie okazać, że cała sprawa jest i tak bez większego znaczenia. Dlaczego? Bo Merrick po raz kolejny potwierdził też, że Nintendo chce w przypadku Revolution zbliżyć się do jednoczesnej premiery we wszystkich regionach na tyle, na ile będzie to możliwe. Z kieszonkowym DS-em udało im się zadebiutować na całym świecie w przeciągu 14 tygodni. Chcą, by z nową platformą stacjonarną poszło jeszcze lepiej.
Z tej samej rozmowy, którą Jim Merrick odbył z redaktorem serwisu Eurogamer, można się dowiedzieć jeszcze jednej ciekawej rzeczy. Na pytanie, czy Hideo Kojima, twórca serii Metal Gear Solid, tworzy coś na Revolution, padła bowiem odpowiedź "Z tego co wiem - tak". Nie byłoby to zaskakujące - Kojima w bardzo ciepłych słowach wyrażał się o kontrolerze konsoli, od jakiegoś czasu mówi też o tym, że chce wreszcie zająć się czymś zupełnie nowym i innowacyjnym. To może być to! O najnowszym dziecku Nintendo ciągle wiemy zdecydowanie mniej niż o pozostałych next-genach, coś jednak powoli zaczyna się ruszać. Przedstawiciele japońskiej firmy zauważają chyba, że pozostawiając fanów bez żadnych informacji na temat nadchodzącej konsoli mogą stracić ich zainteresowanie. Kto wie, może niedługo poznamy nawet jakieś konkrety. ;)