„Totalna demolka”
Są gry poważne, takie jak szachy, menadżery piłkarskie czy profesjonalne samochodowe symulacje. Liczy się w nich każdy szczegół, a sporą część poświęconego na nie czasu spędza się w gąszczu tabelek lub trenowaniu dobrego wejścia w konkretny zakręt. I wiecie co? FlatOut 2 z pewnością do nich nie należy.
Więc czymże jest, ten twór studia Bugbear Entertainment? Zręcznościowymi wyścigami o lekkim charakterze, nastawionymi na maksimum przyjemności i czystej rozrywki wyniesionej z grania. Oczekiwać od FlatOut 2 zaawansowanego modelu kierowania autami, to tak samo, jak mieć pretensję do ślepego, że władował się nam pod maskę samochodu. Ale ta gra może być także czymś więcej: odpowiedzią na pytanie przemądrzałego konsolowca, który być może kiedyś zapyta Was z drwiącym uśmieszkiem: w jakie to ciekawe ścigałki możecie na PC pograć. A Wy na to: FlatOut 2. I co najważniejsze, nie może on się z wami nie zgodzić.
Bo ten przykuwa do monitora równie skutecznie, jak kotwica okręt do dna czy mecz Polska kontra Portugalia do telewizora. Zresztą podobieństw do tego sportowego wydarzenia jest więcej, gdyż przez pierwsze minuty/godziny patrzymy na ekran jak ten polski kibic w momencie, gdy nasze orzełki strzelają pierwszego gola – i to nie samobója. Po prostu oczy na wierzchu, język wywieszony i ślina ściekająca po brodzie.
„Zaparkuj sobie w domu sąsiada”
Kontynuacja FlatOut’a zabiera nas w zwariowane tournée po odlotowych torach i szalonych wyścigach. Pozwala nam zasiąść za kierownicą 30 wozów w około 139 zawodach, a mowa tutaj tylko o podstawowym trybie rozgrywki – karierze. Dzieli się ona na trzy rodzaje mistrzostw: derby, wyścigowe oraz uliczne. W każdej z klas startujemy w szeregu imprez, na które składa się od trzech do sześciu wyścigów. Są w nich także imprezy specjalne, jak derby destrukcji, minigierki z użyciem Rag-Doll’a czy pojedynki na specjalnych torach. Za zajęcie miejsc na podium dostajemy kasę, którą wydajemy na modyfikację aut, bądź też zakup nowych – tak wyglądają w teorii głównej zasady rządzące FlatOut’em 2.
W praktyce, już od pierwszego włączenia gry czujemy jej specyficzny klimat. Makabryczne zmagania, podczas których dokonuje się radosna rzeź, a wszystko to doprawione doskonałą rockowa muzyką sprawia, że bardzo łatwo wtapiamy się w jej świat. Nawet, gdy mamy wolną tylko jedną małą chwilkę chcemy ją tam spędzić. Karierę zaczynamy z niewielką ilością waluty, która starcza na skromny wózek z klasy derby. Nazwa najlepiej pokazuje do czego nadają się te maszynki – do rozwalenia, gdyż ich stan techniczny dużo bardziej wskazuje na docelowy pobyt na wysypisku, niż chociażby nawet w salonie używanych samochodów – a co dopiero zabrać je na tor wyścigowy. Ale nie trzeba się tym przejmować – przynajmniej nie będzie nam go żal podczas pierwszych starć. Gdy już włączysz swój pierwszy wyścig, czeka Cię prawdziwa euforia. Kierowcy jeżdżą bardzo agresywnie, co często prowadzi do zderzeń. Na trasie, szczególnie tuż po starcie, panuje więc duży chaos: tu komuś odpada maska, po chwili ktoś skręca nam przed naszą i wpada na drzewo, tam ktoś zalicza bączka, a inny rozbija brykę o uliczną latarnię. Nad wszystkim unosi się kurz, latające szczątki naszych przeciwników i pomarańczowe zachodzące słońce. Dodajmy do tego świetną muzyką towarzyszącą zmaganiom i już jesteśmy przez FlatOuta 2 zupełnie wciągnięci.
To właśnie jest głównym wabikiem tego tytułu: „odjechane” wyścigi, podczas których zniszczeniu ulega wszystko i wszyscy. Pojazdy mają świetny system zniszczeń, toteż szkło roztrzaskuje się, maski i koła odpadają, karoseria się wgniata, a kierowca dosłownie wylatuje przez przednia szybę swojego potwora. Na trasach przejazdów owej rzeźni, znajdują się wręcz tysiące obiektów tylko czekających, aż któryś z kierowców w nie wparuje. Niszczą się płoty, postronne samochody stojące na parkingu, słupki i latarnie, wystawy sklepowe czy nawet całe budynki. Do tego, co kawałek ustawiona jest jakaś sprytna przeszkoda, ciekawe skróty czy efektowna wyskocznia. Rozwalać wszystko co można, nie tylko wypada, ale nawet trzeba, gdyż jest to nagradzane napełnianiem butli nitro. Tym więcej dostaniemy, im mocniej przeciwnika „stukniemy”. Są na to nawet specjalne nazwy określające siłę kontaktu: od „walnięcia”, przez „dachowanie” czy „pierdzielnięcie”, aż do „lotu przez szybę” (oczywiście nie naszego).
„Demoralizacja gracza”
A wszystko to zawdzięczamy naprawdę dopracowanemu silnikowi odpowiadającemu za fizykę. To dzięki niemu rozwałka wygląda prawdziwie i realistycznie, a także dostarcza nieziemskiej wręcz przyjemności. Nie raz z uśmiechem na twarzy wbijamy się prosto w przeciwnika zapominając, iż jest on naszym bliźnim i źle mu czynić nie powinniśmy. Zapominamy do tego stopnia, że oglądająca nasze zmagania osoba może dowiedzieć się, dlaczegóż to media tak krzyczą, iż gry to samo zło i demoralizacja młodzieży (przykład dosłowny i autentyczny z testów FlatOut’a 2). Żeby jednak za wesoło nie było, w zachowaniu się przedmiotów martwych występuje kilka bugów, jak m.in. lewitujące i przenikające się przedmioty czy drewniana belka wnikająca w samochód i w takiej pozycji „zastygająca”. Niby zabawy to nie psuje, ale zbyt estetycznie nie wygląda.
Kariera jest na tyle fajna, że zostawia nam sporą dozę swobody. Do wyższej klasy mistrzostw możemy przejść już w momencie gdy nazbieramy odpowiednią ilość kasy, by pozwolić sobie choćby na najtańszą z niej brykę. Szmal dostajemy za zwycięstwo w pojedynczym wyścigu i całych pucharach, ale także za rozwalanie przeciwników i wyczyny, których dopuszczamy się na trasie oraz za zajęcie premiowanego miejsca w imprezach specjalnych. To pierwsze jest zaliczane po ukończeniu każdych zawodów w postaci tabelki z wyliczeniem, ile to razy kogoś „pierdzielneliśmy”. Jeżeli okazaliśmy wyjątkową wytrwałość w opukiwaniu przeciwników, to mamy szansę na nagrodę dodatkową w kategoriach: buldożer czy niszczyciel, co oczywiście bez wpływu na grubość naszego portfela nie pozostaje (kategorii jest zresztą więcej i premiują jeszcze np. kierowcę, który wykręcił najszybszy czas okrążenia). To drugie – imprezy specjalne – odblokowuje się po ukończeniu każdych zawodów i występuje w takich rodzajach: derby destrukcji, wyścigi na specjalnych torach (m.in. owal i wykręcona ósemka) oraz wyczyny kaskaderskie z bardzo intensywnym wykorzystaniem systemu Rag-Doll.
W nich to nasz kierowca występuje w konkurencjach rzutu do tarczy/kosza, zaliczeniu jak największej ilości kaczek na wodzie czy skoku wzwyż. Tylko, że zamiast rzutki/piłki koszykowej, kamienia występuje w nich nasze wirtualne wcielenie w roli głównej. Po prostu rozpędzamy się i czym prędzej opuszczamy bezpieczne schronienie metalowej klatki przez przednią szybę. Oglądanie lotu bezwładnego ciała jest nadzwyczaj fajne. Ale najlepszy jest moment, gdy żywy pocisk, odbijając się jeszcze od jakiś przeszkód stojących na powierzchni, z głośnym i jakże przekonywującym „plask!” uderza o matkę ziemię. Makabra. Oprócz wymienionych konkurencji są jeszcze: skoki narciarskie, kręgle czy bejsbol. Mnóstwo pysznej zabawy, choć akurat nie dla gościa siedzącego za kółkiem.
„Środki masowej destrukcji”
Pojazdy występujące w grze dzielą się na trzy grupy – to już wiemy. Zapoznaliśmy się także mniej więcej z pierwszym ich rodzajem, toteż czas przejść do następnych. Samochody z klasy „wyścigowej” jak sugeruje nazwa już do takowych się nadają. Ich osiągi prezentują się naprawdę w porządku, a i do wyglądu nie można się doczepić. To jednak nic w porównaniu z tymi gablotami, z którymi spotykamy się w mistrzostwach „ulicznych”. Te, nie dość, że są już piekielnie szybkie – mają najlepsze osiągi w całej grze – to do tego ich sportowo-agresywny wygląd został otrzymany poprzez wizualny tuning aut, który dodaje im uroku. Co się jednak liczy to, to że niektóre z przerobionych tutaj modeli są podrasowanymi brykami z poprzednich klas. Teoretycznie małe oszustwo, ale z drugiej strony mamy dzięki temu większy wybór. Podsumowując: znajdziesz tutaj ponad 30 samochodów, w tym siedem zdezelowanych wraków, dziesięć nadających się już do ścigania oraz 13 cudnych, aczkolwiek po przeróbkach (są jeszcze dodatkowe).
Sterowanie nimi jest bardzo przyjemną sprawą. Z jednej strony FlatOut 2 nie próbuje naśladować symulacji, co ewidentnie w modelu kierowania jest widoczne – chociażby po tym, że czasem odnosi się wrażenie, jakoby pojazdy lekko pływały zamiast jeździć. Z drugiej jednak strony zręcznościowe sterowanie sprawdza się w tym klimacie świetnie, a zrobione jest na tyle fajnie, że bez problemu idzie zapanować nad samochodami, choć te zachowują się zgodnie z podstawowymi zasadami fizyki. Takie dajmy na to amerykańskie stare „mięśnie” mają ogromną moc, ale napęd na tył z nią połączony daje o sobie boleśnie znać przy wejściach w zakręt z większą prędkością lub też w momencie, gdy popełnimy jeden nawet drobniutki błąd – wtedy rozpoczyna się walka o pozostanie na drodze. Jednak taką walkę z góry jesteśmy skazani przegrać. Bo nawet jeżeli uda się brykę opanować, to prędkość spada na tyle, że przeciwnicy którzy jechali obok nas są już daleko z przodu. Na szczęście dość szybko udaje się straty nadrobić. Miłym faktem jest duża różnorodność rodzajów aut: znajdziesz zarówno maluszki, muscle cary, nowe wozy wyścigowe, jak i pick-up’y. Także każdy coś tam dla siebie powinien wybrać, a ułatwi mu to krótka charakterystyka danego wózka widoczna przy każdym z nich w salonie z nowymi pojazdami.
Jeżeli mamy uzbieraną już okrągłą sumkę, to możemy pobawić się i zmodyfikować nieco naszego potwora. Części w warsztacie modyfikacji podzielone są na sześć kategorii: silnik, skrzynia biegów, rura wydechowa, zawieszenie, opony i hamulce oraz karoseria. Dostaniemy tutaj zarówno elektroniczny wtrysk paliwa, zestaw turbo, jak i karoserię wyścigową czy profesjonalne hamulce. Co prawda to wszystko tanie nie jest, ale dość szybko nam się zwróci i dostrzeżemy przydatność zmian. Bardzo dobrze, że zanim kupimy cokolwiek do np. silnika, to wykres pokazuje nam co dana część zmieni w aucie na plus, a co na minus. Dzięki temu, mamy zupełną jasność jak modyfikacje wpłyną na zachowanie się naszej bryki.
„Dookoła Świata”
Ścigamy się w wielu różnorodnych plenerach. Wystarczy wymienić, że wyścigi odbywają się w lesie, na pustyni, na polach, w mieście czy torze wyścigowym. Przy budowie i wytyczaniu przebiegu trasy, główną dewizą było dostarczenie grającemu jak największej ilości dobrej zabawy, co w sumie widać gołym okiem, gdyż wszędzie aż roi się od niszczących się przedmiotów czy specjalnych miejsc, które pozwalają na urozmaicenie jazdy – szczególnie naszym przeciwnikom. Ci głupi nie są i naprawdę można ich pochwalić za sposób w jaki jeżdżą. Często zaskakują nas jakimś nieprzewidzianym manewrem czy też dbałością o swój tyłek (np. w momencie gdy chcemy wepchnąć ich na przeszkodę zaczynają hamować, by tylko się nie dać w pułapkę wmanewrować) – ale tak przecież być powinno.
Ciekawostką jest, iż każdy ze startujących w wyścigu posiada nie tylko imię i nazwisko wraz z facjatą, ale także opisany charakter prowadzenia wozu, który – o dziwo – częściowo się sprawdza. Już po kilku początkowych sesjach można się zorientować kto będzie naszym głównym zagrożeniem, a kto dostaje od reszty „bęcki”. Kto jeździ brutalnie, a kto zachowawczo. Świadomość, że ścigamy się z konkretnymi osobami, które w miarę upływu czasu znamy coraz lepiej, dodaje walce na trasie dodatkowego smaczku.
Grafika prezentuje się bardzo dobrze. Jest dopracowana zarówno jeśli idzie o tory, jak i modele aut czy system zniszczeń. Na wszystko został nałożony przyjemny filtr rozmiękczający obraz, co akurat we FlatOucie 2 pasuje do lekkiego charakteru zabawy. Dźwięki i muzyka wykonane są co najmniej tak samo dobrze – odgłosy gniecionego metalu czy wypadających szyb, aż po pracę samego silnika – wszystko brzmi przyzwoicie. Rozgrywkę uprzyjemniają nam nie najnowsze, ale za to mocne i doskonale wpisujące się w klimat utwory takich kapel jak Nickelback czy Rise Against. Co prawda, twórcy mogli pójść jeszcze dalej i umieścić Avenged Sevenfold lub Atreyu (czyli jeszcze ostrzejsze granie), ale wtedy dla części potencjalnych nabywców muzyka mogłaby się okazać niestrawna.
„Na najwyższych obrotach”
FlatOut 2 jest tytułem po prostu świetnym. Przykuwa do monitora, udostępnia grającemu wiele tras i samochodów, a także serwuje unikalny klimat. Posiada rozbudowaną karierę, jak także multiplayer oraz pojedyncze wyścigi, co sprawia, że grać w niego można naprawdę bardzo długo. Wyśmienity system zniszczeń jest dla grającego ogromną uciechą, a całość ma niebotyczną wręcz grywalność. Jeżeli dodamy do tego, że kosztuje niecałe 50zł, to na pewno pod tym tekstem pojawią się komentarze o stronniczość i dobre ocenianie gier z CDP. Ale czy FlatOut’a 2 można skrytykować? Z całą pewnością nie, bo na to nie zasługuje. Nareszcie porządne zręcznościowe wyścigi na PC. Oby więcej takich!
Tytuł: FlatOut 2
Gatunek: Wyścigi zręcznościowe
Wymagania sprzętowe: sprawdź tutaj
+ Grywalność i efektowność wyścigów
+ Bardzo dobre i efektowne zniszczenia
+ Świetne audio i grafika
Minusy:
- Przenikanie się obiektów
- Najlepiej smakuje w 1,5 godzinnych dawkach – w dłuższych potrafi nudzić
Czas na opanowanie: 10 minut
Poziom trudności: średni
Producent: Bugbear Entertainment
Wydawca: Empire Interactive
Polski wydawca: CD Projekt
Cena: 49,99zł
Wersja: PL
Strona www: www.flatoutgame.com/home/default.aspx