K-1 World GP
Czy pamięta ktoś z Was te świetne mordobicia na PC sprzed roku lub dwóch lat? Nie? No właśnie. Tak się nieszczęśliwie dla nas – pecetowych graczy - składa, że ostatnią sensowną bijatyką na PC było Virtua Fighter 2, a były to czasy tak zamierzchłe, że tylko najstarsi wyjadacze je pamiętają. Minęło kilka lat i oto panowie z MatGames postanowili przypomnieć wszystkim, że istnieje coś takiego jak fajna nawalanka. Z jakim efektem – zobaczcie sami.
Ladieeeeeeees and Gentleman!
Na wstępie należy się kilka słów wyjaśnienia, gdyż zapewne nie wszyscy interesują się sportami kontaktowymi. Z czym zatem mamy do czynienia?
K-1 jest dyscypliną sportową, łączącą zasady różnych stylów walki. Mamy tutaj elementy boksu, muai-thai (tzw. boksu tajskiego), oraz kick-boxingu, przy czym wszystko dobrane w takich proporcjach, aby stworzyć widzom jak najbardziej ciekawe i emocjonujące widowisko. Jeśli dołożymy do tego fakt, że na ringu spotykają się zawodnicy wywodzący się z różnych stylów, takich, jak: karate, muai-thai, czy sumo (!), na dodatek bez żadnych ograniczeń czy kategorii wagowych (za wyjątkiem tzw. K-1 Max, gdzie - wbrew nazwie - mamy możliwość oglądania tylko najchudszych chudzielców), to zaczyna się robić naprawdę ciekawie. Mamy wówczas sytuacje tego typu, że w ringu stają: w czerwonym narożniku - ważący 87 kg, mierzący 190 cm tajski bokser, zwinny, ruchliwy, z piekielnie szybkimi nogami ale "cienki" w technikach ręcznych, a na przeciwko niego, w niebieskim narożniku, widzimy dwustukilowe monstrum, wychodowane być może na maminej paszy dla świnek, lub na bliżej nieokreślonych specyfikach. Kto jeszcze nie widział - niech żałuje, ja zapraszam do gry.
Round 1
Było już o tym, co to jest K-1 (aczkolwiek pobieżnie, wszelkich fanów K-1 przepraszam, jeśli pominąłem coś istotnego, lub jeśli "błysnąłem" w którymś miejscu niewiedzą;)). Najwyższy czas skupić się na tym, jak to wygląda w grze.
Może więc na początek wspomnę o jednej ważnej sprawie: K1 World GP z założenia ma być czystą symulacją. W tym miejscu część graczy zapewne podziękuje i powróci do swoich ukochanych Mortalów i Street Fighterów. Mnie jednak taki rodzaj gry odpowiada, a wszyscy fanatycy K1 i wogóle sportów "ringowych" będą zachwyceni. Oto bowiem pierwszy raz będzie im dane zagrać swoimi ulubieńcami (ewentualnie obić bańkę jakiemuś nie-ulubieńcowi;).
Zaczynamy grę. Wita nas efektowne, dynamiczne intro, posklejane z fragmentów walk - kopnięcia, wyskoki, widowiskowe knock-out'y itp. Od razu kojarzą się migawki z EuroSportu, wrażenie jest naprawdę niezłe. Dalej przechodzimy do Menu. Tutaj raczej skromnie - do wyboru tryb World GP (o którym za chwilę), pojedynczy turniej (w którym do zawodów staje ośmiu zawodników, na końcu wygrywa najlepszy), pojedyncza walka (tutaj chyba niczego nie trzeba tłumaczyć;) oraz opcje.
Tytułowe K-1 World GP odbywa się raz w roku. Jest to końcowy sprawdzian dla wszystkich zawodników, a zwycięzca tego uroczystego turnieju zostaje Mistrzem Świata K-1. Na cały rok...;). Decydując się na tryb World GP, dostajemy możliwość sięgnięcia po mistrzowski pas, jednak nie od razu, bowiem cała rozgrywka w tym trybie zaczyna się od tak zwanych Final Elimination. Polega to na tym, że szesnastu zawodników staje w parach do pojedynków, których zwycięzcy przechodzą do ścisłego finału. Potem jest już prosto - systemem 8-4-2-1 pniemy się prosto na szczyt.
Wspominałem wcześniej o skromnym menu - to jest fakt - jeśli chodzi o tryby rozgrywki, to gra jest prosta jak drut, ale, nie tak szybko. Pamięta ktoś Mortal Kombat? Albo Street Fighter? Czy tam mieliśmy mnogość opcji do wyboru? No właśnie. O sukcesie takich gier decyduje co innego.
Round 2
Zawodnicy. To wokół nich kręci się wszystko w mordobiciach. Ciekawe, zróżnicowane, wyraziste postacie, to połowa - nie! to 75% sukcesu dobrej bijatyki na PC. Wiedzieli o tym twórcy K-1 World GP. Do wyboru gracza zostaje oddanych szesnastu najlepszych zawodników. Należy od razu wspomnieć o tym, że są to prawdziwe nazwiska, prawdziwe postacie, sami wielcy mistrzowie tego coraz bardziej popularnego sportu. Mamy więc takie sławy, jak chociażby: Jerome Le Banner, Gary Goodridge, Remy Bonjasky, czy średnio lubiany przez fanów K-1 Musashi (dobry do bicia;).
Przy okazji omawiania zawodników warto wspomnieć o jednej rzeczy, która od razu rzuca się w oczy - wszyscy zawodnicy wyglądają w grze tak, jak powinni. Od początku rozgrywki nie miałem najmniejszego problemu z rozpoznaniem, kto jest kim. Garry "Big Daddy" Goodridge robi odpowiednio wredne miny, a monstrualny Hong Man Choi uśmiecha się cały czas milutko, jakby chciał nas przytulić swoimi wielkimi łapskami;). Modele postaci są bardzo szczegółowe i dobrze się poruszają, ale o tym za chwile, bowiem zróżnicowanie zawodników, to jest, bez dwóch zdań, największy atut tej gry! W tym właśnie miejscu, panie i panowie, ta gra zaczyna nam dawać więcej niż inne produkcje tego typu. Już po minucie grania odkrywamy, że odmienny wygląd każdego z zawodników, to dopiero wierzchołek góry lodowej. Można tutaj wspomnieć o "efektownych wejściach" do ringów - każdy z zawodników wychodzi w swoim własnym stylu, przy swoim ulubionym kawałku muzyki, z własnymi efektami świetlnymi itp. Ale to ciągle mało - prawdziwą rewolucją jest w tej grze system cech zawodników. Od razu uspokajam wszelkich miłośników erpegów, Tony Hawków, simsów i innych - tutaj nie ma rozwoju postaci. Cały sekret tkwi właśnie w tym, że CECHY NASZYCH ZAWODNIKÓW SĄ STAŁE. A jak to wygląda? Już pośpiesznie tłumaczę.
Round 3
To, jak nasza postać będzie sobie radziła w ringu, zależeć będzie od czterech współczynników głównych: siły, szybkości, odporności na ciosy i kondycji, a także od szeregu konkretnych umiejętności, takich, jak np.: cios kolanem, backfist, kopnięcie okrężne, obrotówka na wątrobę itp., których stopień skuteczności wyrażany jest w procentach. Cechy każdego z zawodników odpowiadają mniej - więcej rzeczywistym umiejętnościom prawdziwych postaci z K-1. Celowo piszę mniej-więcej, gdyż trudno wyobrazić sobie, w jaki sposób można by zmierzyć i stwierdzić, że np. Remy Bonjasky ma skuteczność kopnięcia okrężnego na poziomie 73%... twórcy musieli tutaj przyjąć pewne uogólnienia i uproszczenia, żeby ten system w ogóle mógł funkcjonować, jednak, wierzcie mi, sprawdza się to świetnie.
Wyobraźcie sobie, że np. stawiacie swojego tajskiego boksera przeciwko doświadczonemu pięściarzowi. Co to znaczy? Przeciwnik ma opanowane techniki ręczne do perfekcji, za to bardzo słabe nogi. Można więc spróbować unikać wymiany ciosów pięściami i załatwić go low-kickami (nasza specjalność), obijając jego uda. Brzmi znajomo? Bardzo. I o to właśnie chodzi.
Cały ten system znaczy tyle, że KAŻDY ZAWODNIK MUSI WYPRACOWAĆ TAKTYKĘ UMOŻLIWIAJĄCĄ POKONANIE PRZECIWNIKA. Za każdym razem inną. A to już jest, ni mniej, ni więcej, tylko duży krok w stronę realizmu i odwzorowania autentycznych pojedynków wg zasad K-1. Wielki plus.
Jeśli jesteśmy już przy rozgrywce, warto jeszcze wspomnieć o pasku wytrzymałości. Podobnie jak pasek energii, znajduje się on na ekranie podczas walki. Wytrzymałość spada gdy zadajemy ciosy, a odrasta, gdy stoimy bezczynnie (gdy przeciwnik nas obija, wtedy odrasta wolniej), leżymy na deskach lub gdy akurat znajdujemy się w swoim narożniku podczas przerwy. Z tą wytrzymałością sprawa jest o tyle istotna, że od niej zależy, czy zdążymy podnieść się z desek na "osiem" po ewentualnym upadku. Upadek natomiast możemy zaliczyć już od samego początku walki - o szansie na knock-down informuje nas pasek energii. Gdy jest pełny, jesteśmy w stanie wytrzymać każdy celny cios przeciwnika, natomiast gdy zasoby naszej energii kurczą się, rośnie ryzyko "odpłynięcia w zaświaty" po najbliższym ciosie.
Wydaje się to wszystko dość złożone, jednak w praktyce jest bardzo proste i już po pięciu minutach obcowania z grą wiemy, "o co biega". Do wspomnianych wyżej atrakcji, twórcy gry dokładają nam jeszcze punktowy system oceny walczących zawodników, a trzeba przy tym powiedzieć, że nie każde machnięcie ręką lub nogą zapewnia od razu celny, punktowany cios. Walki rozgrywane są w doskonale wszystkim znanym systemie trzyrundowym, z dwoma rundami dogrywki w przypadku wcześniejszego remisu.
Wszystko to razem sprawia, że mamy do czynienia z dość wiernym odwzorowaniem tego, co dzieje się na ringu podczas prawdziwej walki. Wszystko, może z wyjątkiem kontuzji odnoszonych przez zawodników podczas walki, bo tych, najzwyczajniej w świecie, nie ma... Trochę szkoda - techniczne knock-out'y też się przecież zdarzają, a ich brak w niniejszej grze nieco psuje obraz "wiernej symulacji", jaki narzucili sobie twórcy. Jest to jednak na tyle nieistotny szczegół, że nie odbiera nam, w najmniejszym nawet stopniu, przyjemności z grania.
Knock Out
Wszystko to ładnie i pięknie, ale czas powiedzieć coś o tym, jak wygląda grafika w tej grze. Tutaj mamy bowiem ciekawostkę. Twórcy gry zastosowali w niej swój autorski engine, który daje dość niespotykane możliwości - przykładowo: połączenie w jednej grze efektów cell-shading (nadających grafice nieco "komiksowości":), z najnowszymi efektami ShaderModel 3.0, takimi jak High Dynamic Range. A wszystko to stosowane dość oszczędnie, gdyż autorzy, chcąc lepiej oddać klimat walk, stworzyli bardzo surową grafikę, bez przesadnego "upstrzenia" kolorkami i fajerwerkami (jednak tylko po części, gdyż np. wszystkie wyjścia zawodników do ringu to już istne laserowo - fajerwerkowe show). Ogólnie wrażenia różnią się mocno od tego, co do tej pory mieliśmy okazję oglądać. Niektórym może się to nie spodobać, inni będą zachwyceni - jak zawsze. Ja jednak osobiście piszę się do tej drugiej grupy:). Wszystko wygląda po prostu świetnie.
Wspominałem już wcześniej o szczegółowych modelach zawodników. Pamiętacie twarze ludzi w Half-Life 2? Dołóżcie do nich niewiarygodnie szczegółowe modele postaci, a zobaczycie zawodników K-1 w całej okazałości. Kolor skóry, mimika twarzy, tatuaże, znaczki na spodenkach - wszystko wygląda rewelacyjnie (przy okazji wymaga dość mocnego sprzętu, by w ogóle chciało "ruszyć" - spójrzcie na wymagania...). Podobnie ma się sprawa z arenami (to jest...z otoczeniem ringowym;) Trybuny wypełnione są żywymi kibicami, którzy energicznie reagują na to, co się dzieje w ringu. Właśnie. Jeśli już o arenach mowa, to jest ich... całe 3. To nie jest błąd - trzy! Wszyscy fani mordobijek zapewne właśnie kulają się ze śmiechu po podłodze. Panie, to już karate na ośmiobitowe Pegasusy miało sześć różnych scenerii! Oczywiście jest to mały szczegół, jednak po dłuższym czasie może zacząć trochę przeszkadzać. Wypada jeszcze wspomnieć dwa słowa o dźwiękach. Właściwie to nie ma ich zbyt wiele, głównie odgłosy uderzeń i okrzyki z widowni. Muzyki nie ma właściwie wcale, może poza momentami wyjść do ringu. Powiem tylko że wszystkie odgłosy są poprawne i nie mam do nich żadnych zastrzeżeń.
Aaaaaand... the winneeeer... ist...
Przyszło nam podsumować dość nietypowy produkt. K-1 World GP z pewnością ma swoje wady. Jednak nawet wszystkie razem wzięte nie zmienią tego, że jest to obecnie najlepsza (jedyna?) bijatyka na PC, swoją drogą jest to chyba pierwsza gra traktująca o walkach K-1. Czy warto? Na pewno. Wreszcie ktoś wpadł na to, żeby zrobić grę o tym arcyciekawym sporcie. Tym czasem "wizjonerzy" z EA Sports, w swoich studiach, w pocie czoła, wymyślają sobie kolejną FIFĘ...
Ocena: 8
Plusy: *grafika (dla niektórych) *tematyka *grywalność *zawodnicy *cechy postaci *system walki
Minusy: *grafika (dla niektórych) *mała ilość trybów rozgrywki *brak kontuzji *tylko 3 areny
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!