Komuś, kto lubił czytać na przykład. Nową Fantastykę, z pewnością spodoba się ten rodzaj książki. Tematem przewodnim tego zbioru opowiadań jest Polska i wszystko, co z nią związane. Problematyka, jak widać, jest szeroka, więc autorzy mogli wybierać ze spectrum tematów, tworząc swe małe dzieła.
Przed wyruszeniem na wyżyny myśli twórczej autorów zacznę od czegoś przyziemnego, mianowicie okładki. Większość z nas kupując książkę, zwraca na początku swą uwagę na walory zewnętrzne (zresztą nie tylko przy zakupie książek), rzecz ma się podobnie i w tym przypadku. Oba tomy antologii wydane zostały w pięknej oprawie (po przeczytaniu będą się dobrze prezentować na półce), zresztą jeśli chodzi o tę sferę, produktom Fabryki Słów nie można wiele zarzucić.
Czas zatem przejść do sedna. Zatem do dzieła (można potraktować to dosłownie). Jak przy każdej takiej publikacji mamy tutaj wiele smakowitych kąsków - ale te zostawię sobie na deser. Zacznijmy od tych mniej strawnych czekoladek. Na pierwszy ogień pójdzie Czas nie czeka na nikogo Michała Studniarka. Jeśli ktoś nie jest z Warszawy, do tego szuka głębszej fabuły i ciekawej akcji, może zawieść się tym opowiadaniem. Zbliżone odczucia wzbudziła we mnie Wilczyca autorstwa Jacka Komudy. Sądzę, że jest po prostu za długa. I po co? Pisarzowi okrzykniętemu następcą Sienkiewicza trudno było się zmieścić w krótkiej formie literackiej, choć trzeba przyznać: w tworzeniu klimatu mógłby konkurować z najlepszymi.
Teraz czas na pochwały. Jeśli nie wiadomo, od czego zacząć, najlepiej zacząć od początku. Jarosław Grzędowicz jest jak zawsze w dobrej kondycji. Twórca wspaniałego Pana Lodowego Ogrodu pokazał, że nawet w formie krótkiego opowiadania trzyma poziom. Jeśli jesteśmy przy bardziej znanych twórcach, nie mógłbym pominąć Andrzeja Pilipiuka oraz Feliksa W. Kresa. Oczywiście wobec autorów znanych są większe wymagania, ale panowie nie zawiedli. Najpierw za sprawą Buntu szewców udzielając nam lekcji patriotyzmu, by kolejno przenieść czytelnika w świat metafizycznych dywagacji i dociekań. Nie można tutaj pominąć Jacka Piekary, którego opowiadanie zatytułowane Jak ja was nienawidzę nie bez przyczyny pozostawiono na deser. Trudno potraktować je obojętnie, nie tylko ze względu na mocny polityczny akcent, ale także na przewrotność treści. Z wieloma autorami w tej zbiorowej publikacji spotkałem się pierwszy raz. Takim miłym zaskoczeniem była Prawa ręka marzenia Piotra Schmidtke, które pożera się z wielką ochotą. Choćby dlatego, że przez to opowiadanie przeplata się sporo różnorakich nawiązań do popularnych komiksów i filmów. Nie może tutaj zabraknąć Marcina Baryłki. Jego Projekt Marszałek zachwycił mnie podejściem do jednej z wybitniejszych postaci polskiej historii, mianowicie Marszałka Piłsudskiego. Pojawia się on w przyszłości, w postaci programu komputerowego, i bez ogródek, jak to miał w zwyczaju, beszta polityków i szykuje przewroty.W Niech żyje Polska. Hura! znaleźć można opowiadania skłaniające do refleksji – jak Lustro dla niewidzialnego człowieka Jerzego Rzymowskiego czy wcześniej wspomniany już Zabity Feliksa W. Kresa. Przekonałem się, że nawet w konwencji fantastyki można napisać całkiem niezły romans, a to za sprawą opowiadania Tomasza Bochińskiego Cudowny wynalazek pana Bella - w którym to bohater porozumiewa się z dziewczyną z przeszłości poprzez zabytkowy telefon. Także centuriańskie bomby, figurujące w tytule tekstu Krzysztofa Kochańskiego, przyspieszające czas są pomysłem nietuzinkowym. Mimo że większość opowiadania to opis, czyta się je bardzo dobrze.
W antologii Niech żyje Polska. Hura! nie znajdziemy opowiadań złych czy miernych. Nie wspomniałem o wszystkich, żebyście też mieli frajdę z otwieraniem tego pudełka czekoladek. Dobrze jest mieć jeszcze coś do odkrycia jak geograf Kajetan w Pięknej i grafie, jakieś własne Shamballach do odszukania . By jak bohaterka Serengeti Iwony Żółtowskiej odnaleźć swoją prawdziwą naturę.