W powieści „Krytyka zbrodniczego rozumu”, (tak dla odmiany) wydanej przez Wydawnicwo Literackie, opisuje on serię niewytłumaczalnych morderstw, nękających szacownych i lojalnych wobec pruskiej korony obywateli Królewca. Morderstw, których nic nie łączy poza pośmiertną pozycją i prawdopodobnie narzędziem zbrodni. Pośród mieszczan zaczynają krążyć plotki o szatańskiej naturze mordercy w sensie jak najbardziej dosłownym. Ni mniej ni więcej, ale sam Diabeł, we własnej kosmatej osobie, ma krążyć po ulicach Królewca, pozbawiając żywota nieszczęsnych delikwentów, którzy pod nogi mu się napatoczą. Drugą równoległą teorią jest spisek sponsorowanych przez podłych Francuzów jakobinów. W obliczu groźby, która zaległa nad miastem, staje wezwany z prowincji sędzia śledczy Hanno Stiffeniis. Z niewiadomych powodów zostaje on wyrwany z domowych pieleszy. Z rozkazu samego króla młody, nie zdradzający żadnych nadzwyczajnych kwalifikacji człowiek ma zastąpić na zaszczytnym (a w zaistniałej sytuacji dość niepewnym, by nie powiedzieć ryzykownym) stanowisku doświadczonego urzędnika. Którego to człeka na takie dictum trafia jasny szlag, ze skutkiem śmiertelnym zresztą... Nasz bohater po odziedziczeniu akt sprawy, a właściwie kilku spraw, może tylko westchnąć z rezygnacją nad poziomem prowadzenia śledztwa. Z pomocą śpieszy mu za to niejaki doktor Vigilantus, niestety jego profesja nekromanty nie budzi w statecznym i racjonalnym umyśle prokuratora Stiffeniisa ani uznania, ani choć cienia szacunku. Na szczęście dla siebie, a zapewne i dla obywateli miasta, nasz drogi Hanno ma asa w rękawie (o ile oczywiście sugestia, iż mógłby się on skalać hazardem, nie stanowi dlań obelgi). Jest nim znajomość z wspominanym powyżej Immanuelem Kantem. Filozof ma dlań wiele, wręcz rewolucyjnych w swym znaczeniu dla pracy policyjnej, wskazówek. Pracuje też nad nowym traktatem...
„Krytyka zbrodniczego rozumu” Michaela Gregorio jest, jak widać z opisu, kryminałem z pewnymi elementami fantastyki. Jednak bardziej nawet od intrygi interesujący okazuje się świat, jaki ta powieść przedstawia. Świat i ludzie go zamieszkujący. Trwoga, jaką odczuwają na myśl o Napoleonie, ich mentalność, odnoszenie się do władz, wszystko, co dla Polaka jest instynktownie wręcz obce, by nie powiedzieć wrogie. Ta powieść stanowi nader ciekawą wycieczką na drugą stronę barykady. Przypomina ona pod pewnymi względami inny, bardziej znany na świecie, kryminał – „Zbrodnię i karę” Dostojewskiego (kryminał może z nieco wyższej półki, ale jednak). Pytanie tylko, na ile wizja pisarza jest wiarygodna? Dostojewski pisał w końcu o świecie, który znał z autopsji.
Kolejną rzeczą, która narzuca się przy czytaniu „Krytyki zbrodniczego rozumu”, jest wrażenie odczuwania permanentnego chłodu. Niech nikt nie spodziewa się tu kominkowych scen kojarzących się z Sherlockiem Holmsem i doktorem Watsonem, przy kieliszku sherry analizujących podłą intrygę jakowegoś opryszka. Hanno Steffaniis przebywa w miejscach o znacznie surowszym klimacie. I pomyśleć, że ponoć jakiś pruski językoznawca ustalił był, że biblijny Eden mieścił się na miejscu dzisiejszego Królewca, czy też Kaliningradu. To w każdym razie można na ten temat wyczytać w powieści. Weryfikację prawdziwości tego stwierdzenia pomińmy. Oczywiście, niebagatelny wpływ na to ma fakt, iż akcja utworu odbywa się zimą... Jednak nawet kiedy nasz bohater wspomina o nieco szczęśliwszych okolicznościach, ma się odczucie, że i lato musi być w tych Prusach zimne i ponure.
Jednakże uroda tej książki nie kończy się tylko na udatnie wykreowanym czy też odtworzonym świecie oraz oddziałującej intensywnie na wyobraźnię atmosferze. „Krytyka zbrodniczego rozumu” jest zarazem naprawdę „kawałem” dobrej, trzymającej w napięciu i do samego końca zajmującej powieści kryminalnej. Narracja przebiega w całości w pierwszej osobie, co pozwala bardziej wczuć się w tą historię. Zachowuje ona wszelkie reguły sztuki, a warsztatowi literackiemu pana Gregorio nic nie można zarzucić. Lecz naprawdę ciężko jest się zidentyfikować czy choćby polubić występujące w tej opowieści postacie. Z drugiej strony wiarygodność ich nie podlega kwestii. Po prostu Czytelnik bądź Czytelniczka wierzy w opisywanych ludzi. A że ich nie lubi? W końcu to podli zaborcy! Nieprawdaż? Co ciekawe, a zarazem nader oryginalne, bohater w żadnym momencie nie zachowuje się jak kolejna wersja Philipa Marlowe’a Chandlera. Być może dlatego, że jest prokuratorem, a nie byle detektywem. Urząd zobowiązuje.
Plusy:
+ Ciekawa intryga
+ Przekonywująco ukazany świat
Minusy:
- jawne lekceważenie polskich wojsk u boku Napoleona (tj. brak o nich najmniejszej wzmianki)
Autor: Michael Gregorio
Tytuł: „Krytyka zbrodniczego rozumu”
Przekład: Ewa Rudolf
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie, 2006 r.
Wydanie: oprawa twarda/miękka, 516 stron
Cena: 39,99/32,00 zł
Strona WWW: tutaj