Konferencje, badania naukowe, ograniczenia wiekowe - to wszystko za mało, by uspokoić wciąż skołatane nerwy troskliwych rodziców. Chodzi oczywiście o to, jakże drażniące, połączenie "dzieci/młodzież - brutalne gry komputerowe". Sprawą postanowił zająć się sam premier Wielkiej Brytanii, Gordon Brown.
"Wiem, że rodzice są zmartwieni tym, czy aby ich pociechy nie są za bardzo narażane na brutalność i akty seksualne w grach komputerowych i Internecie" - powiedział Brown. By mieć lepszy obraz sytuacji premier spotka się z przedstawicielami tzw. "Citizens' Jury". Mechanizm ten złożony jest z ludzi, będących członkami lokalnej lub krajowej społeczności i mających za zadanie rozpocząć dyskusje w sprawach ich nurtujących. W debatach udział może brać też strona rządowa, która wspólnie z przedstawicielami społeczności dochodzi do konstruktywnych wniosków na omawiany temat.Jak informuje Daily Mirror, do spotkania dojdzie jeszcze w tym tygodniu, a po rozpatrzeniu argumentów "Citizens' Jury", Brown zdecyduje się powziąć odpowiednie kroki. Czyżby zatem miało się okazać, że nowy premier Wielkiej Brytanii wprowadzi niespotykane dotąd obostrzenia w kwestii dystrybucji gier na rodzimym rynku? Jeśli tak by się stało, jest spora szansa na to, że i on (tyle, że przez wydawców) nazywany będzie "Panem Gwoździem"...