Gdy już praktycznie nikt o umarlaku nie pamiętał, postanowiono powołać go do życia licząc, że gdy wymiesza się stare sprawdzone pomysły z nowoczesną grafiką oraz wypromowaną już marką, wyjdzie z tego hit. W sumie dużo się nie pomylono i jakby nie patrzeć jest to właśnie przepis na sukces. Ale czasem nawet z najlepszych składników wychodzi zakalec, zamiast pięknego wypieczonego ciasta, a i najlepszy plan potrafi spalić na panewce. A jak to jest z Sega Rally?
Rajdy samochodowe są dość wdzięczną oraz często używaną tematyką gier komputerowych. Prym w tym gatunku wiedzie oczywiście seria Colin McRae Rally, która od zawsze była symbolem dobrej „rajdówki”, ponieważ dość umiejętnie wyważono w niej zręcznościowy model jazdy z pewnymi namiastkami symulacji. Zaowocowało to olbrzymią popularnością serii. Przeciwieństwem dla CMR jest oczywiście Richard Burns Rally, w którym to grający owszem siedział przy komputerze jak przykuty, z tym, że najprawdopodobniej starał się w końcu zaliczyć ten jeden odcinek specjalny – taka to była symulacja. Powiedzmy, że gdzieś tam pomiędzy nie wpisuje się rodzima seria Xpand Rally, która posiada cechy obydwu gatunków. Ale gdzie w ten kanon włożyć najnowszą Sega Rally? Ano zupełnie maksymalnie po lewej stronie umownej osi, tam gdzie miejsce dla zręcznościówek, bo gra ta jest właśnie dwustu procentowym arcade i nawet nie próbuje udawać, że jest inaczej. Przy niej to nawet Dirt można uznać za pół symulator. Wszystko dlatego, że Sega nastawiona jest na zupełnie inny gatunek zabawy. W założeniu osoba grająca w nią otrzymuje rozrywkę w najczystszej, niczym nie oszpeconej, postaci. Sprowadza się to do maksymalnego uproszczenia modelu jazdy, pozbawienia samochodów modelu zniszczeń i nie zaprzątania głowy grającego czymś tak błahym jak ustawienia amortyzatorów czy skrzyni biegów. Także jeżeli lubicie dłubać godzinami w silniku, po czym testować swój pojazd na torze, by uzyskać dla niego jak najlepszy setup – no cóż, już chyba w tym momencie możecie się z SR pożegnać. Chyba, że macie ochotę na zupełnie inne doznania niż dotychczas. Trybów ci u nas (nie)dostatek Główną rolę w grze odgrywają oczywiście Mistrzostwa. Podzielone są one na trzy kategorie: premium, dla aut modyfikowanych (napęd na jedną oś) oraz dla klasyków. Każdy z nich składa się z czterech typów zawodów o rosnącym stopniu trudności. Są to amator, profesjonalista, ekspert oraz finały. A każdy z nich z kolei ma najczęściej po trzy wyścigi. Razem daje nam to kilkadziesiąt rajdów, co oczywiście zapewnia nam przynajmniej kilka godzin zabawy. W czasie trwania Mistrzostwa za zdobyte miejsca odblokowujemy specjalne malowania dla samochodów, którymi jeździmy oraz nowe pojazdy. Trzeba przyznać, że jedynym minusem, który można wytknąć produkcji pod tym aspektem, jest „old schoolowe” podejście do tematu, przez co podczas przechodzenia jednego stopnia trudności nie można zrobić sobie przerwy pomiędzy poszczególnymi jego wyścigami. Musimy zająć takie miejsca we wszystkich, by ostatecznie wyjść na swoje – inaczej czeka nas powtórka wszystkich zawodów. A Skoro jesteśmy przy stopniu złożoności to należy pochwalić także naszych przeciwników. Są dobrymi kierowcami i jeżdżą z zaangażowaniem, walcząc o pozycję, a nie jadąc dla samej jazdy, przez co nie wątpliwie rywalizacja nabiera rumieńców. Następnym ważnym trybem jest wyścig z czasem. Wykorzystujemy w nim wozy odkryte podczas zmagań, a więc czym dalej w las Mistrzostw, tym lepsze samochody do czasówek. A przydają się one, ponieważ utworzony jest specjalny ogólno-światowy ranking dla każdej z poszczególnych tras. Prawda, że miło byłoby zobaczyć swoją ksywkę choćby w pierwszej pięćdziesiątce? A to wymaga od nas wysiłku.Oprócz tego istnieje także „szybki wyścig” pozwalający od razu i – jak wskazuje sama nazwa - szybko przejść do zmagań z komputerem oraz gra wieloosobowa na którą składa się tryb on-line i jeden na jeden.
Ukryte pod maską Lista samochodów, które robią za nasz środek bardzo szybkiego transportu podczas rajdów, jest dość standardowa dla tego typu gry. W grupie rajdówek z napędem na cztery koła nie mogło oczywiście zabraknąć Subaru Impreza WRX oraz Mitsubishi Lancer Evo IX. Są to w końcu już chyba kultowe rajdówki i ich brak byłby dużym nietaktem. Ponadto znajdziemy tam także Citroen Xsara w wersji rallycross, Ford Focus, Peugeot 206 czy – co jest dość nie typowe – Skoda Fabia Rally Car.
Następną klasą są samochody modyfikowane. Pod tą mylącą nazwą ukryte są jednak po prostu rajdówki z napędem na jedną oś. W tej stawce znajdziemy Citroen C2, Peugeot 207, Skoda Octavia, Fiat Grande Punto czy VW Golf GTI oraz inne. Ostatnią już z grup, są samochody klasyczne. Tutaj, tak jak to zwykle już bywa, znajdziemy Lancia Delta oraz Stratos, Audi Quattro, Toyota Celica czy Ford Escort RS. Oczywiście wymieniliśmy jedynie przykłady, w grze znajduje się dużo więcej modeli – razem jest ich około 30 – ale wypisanie wszystkich oczywiście nie ma sensu. Gdy chodzi o jakieś ustawienia naszych maszyn, to już na początku tekstu rozwialiśmy chyba wszelkie wątpliwości. To nie RBR ani Colin, cała sprawa ogranicza się jedynie do wyboru jednego z dwóch przystosowań naszego auta – do jazdy w terenie lub po asfalcie. Oczywiście obydwa tryby różnią się od siebie dość znacznie zachowaniem się wozu, ale bez problemu wygrać wyścig można na każdym z tych ustawień, nie zależnie od trasy – ot cała filozofia.Kąpiel błotna dobra na wszystko
Jednym z takich głównych, jak nie nawet najważniejszym, „ficzerów”, bez których Sega Rally nie miałaby nic zupełnie innowacyjnego do zaoferowania, jest dynamicznie zmienna struktura podłoża. Chodzi o to, że twórcy bardzo mocno popracowali nad fizyczną stroną nawierzchni. Nie dość, że zachowuje ona się dość realistycznie i sprawia, że wyścig co kółko jest inny, to do tego przepięknie wygląda. Zostało to dość mocno wyeksponowane w produkcji, przez co trasy zbudowane są w taki sposób, iż co chwilę przejeżdżamy albo przez bardzo kurzący się piasek, albo przez błotną breję itp. Rodzajów podłóż jest oczywiście więcej, np. śnieg, głęboki piasek czy mokry asfalt.Gdy mowa o trasach, wspomnimy jeszcze na jakich ich rodzajach się ścigamy. Otóż razem jest ich jedynie pięć typów, a każdy z nich posiada trzy trasy plus ich wersje odwrócone. Czyli tras całkiem sporo, jednak ich gatunków niestety mało. Jeździmy w Alpach, na safari, na Arktyce, w lesie tropikalnym oraz w kanionie.
Istotną cechą każdej ścigałki jest oczywiście model sterowania samochodem. W Sega ma on o tyle istotne znaczenie, iż nadaje jej specjalny charakter, którego w tym momencie trudno szukać gdzie indziej. Praktycznie całą trasę przejeżdżamy z gazem wciśniętym do dechy. Natomiast na zakrętach staramy się wprowadzić wóz w poślizg, bo tylko to daje odpowiednie rezultaty. W efekcie na zmianę pędzimy albo prosto, albo bokiem – ale nie można tego zaliczyć grze jako wadę. W końcu jej celem było właśnie danie łatwej rozrywki grającemu. Dużo wygodniej steruje się jednak na padzie, tudzież kierownicy. Klawiatura zdecydowanie jest tym, co przy tej produkcji należy stanowczo odradzić. Prosto, left and w prawo Grafika jest kolejnym z powodów, dla których niewątpliwie warto jest zainwestować w Sega Rally. Oprawa wizualna jest dość specyficzna, ponieważ posiada trochę jakby „bajkowy” charakter, a twórcy operowali głównie nasyconymi barwami, co dało bardzo pozytywny efekt. Jednakże Dirt i jego „prawie fotorealistyczność” są tutaj zdecydowanie górą. Jednakże jest dobrze, a nawet bardzo dobrze. Zaczynając od ciekawie wykonanych tras, i z pomysłem, i z talentem, przez ładnie i dość szczegółowo wykonane samochody, aż do bardzo ładnej „gry” światło-cieni – m.in. na karoserii aut. Zresztą, dość powiedzieć, że powstały jedynie trzy wersje SR: na PS3, X360 oraz PC. A to już chyba coś znaczy. Jeżeli nadal nie jesteście przekonani, zwróćcie uwagę na dołączone do tekstu screeny. Mówią same za siebie. Udźwiękowienie ogranicza się tutaj do jednego utworu lecącego w menu oraz przede wszystkim odgłosów silnika (swoją drogą dla każdego pojazdu jest on inny) i głosu pilotów informujących nas o trasie przed nami. Tak zupełnie szczerze, to ten pilot jest w przypadku tej gry potrzebny jak spoiler maluchowi – czyli prawie wcale. Raz, że jeździmy w kółko, a więc już po jednym kółku wiemy co, gdzie i jak. Dwa, że mamy umieszczoną mapkę w lewym dolnym rogu ekranu, a trzy, iż cały arsenał „zagrań” ogranicza się do „łagodny lub ostry zakręt”, „zwężenie” oraz dosłownie jeszcze z trzech/czterech tego typu prostych wskazówek. Miłą niespodzianką jest to, że w polskiej wersji przemawia do nas sam Krzysztof Hołowczyc. A kto by nie chciał aby w wyścigu pomagał mu ten sławny polski kierowca.Wydanie gry, oprócz płytki aktualizującej właśnie głos pilota, jest uzupełnione o instrukcję. Jej zabójcza objętość 12 stron, z czego faktycznych porad jest jedynie sześć stron, ledwie nadgryza temat pomocy grającemu w Sega Rally. Zupełnie pominięto opisy tras czy samochodów. A szkoda, gdyż mniej doświadczonym graczom zawsze przyda się pomoc.
Podsumowując, Sega Rally jest grą z dużą ilością plusów. Nie wątpliwie są nimi ładna grafika, ciekawy pomysł z dynamicznie zmieniającym się podłożem, wysoka grywalność (nie dla wszystkich) czy spora ilość samochodów. Problem jednak w tym, że ma dość specyficzny charakter i na pewno znajdą się osoby, dla których cała ona okaże się jednym wielkim nieporozumieniem. Dlatego zanim zdecydujecie się na kupno, ściągnijcie demo i przekonajcie się czy przypadnie wam do gustu. Jeżeli tak – sięgnijcie po pełną wersję, a tak jak my nie pożałujecie. Jeżeli nie – zostawcie lepiej tę produkcję w spokoju...