Jeden z ludzi pracujących przy masówce RuneScape, Imre Jele, w wywiadzie udzielonym serwisowi Eurogamer użył dość ciekawego porównania komercyjnego farmingu złota w masówkach:
"Największym zmartwieniem związanym z nielegalnym handlem wirtualnymi przedmiotami za prawdziwe pieniądze jest - przepraszam za przykład, bo jest on politycznie niepoprawny - to, że to po trochu jak prostytucja. Sama prostytucja nie musi być koniecznie problemem, jednak możesz mieć przez to moralne dylematy. Prawdziwym problemem jest zorganizowana przestępczość, która została zbudowana wokół prostytucji: handel żywym towarem, narkotyki itp. Podobnie jest z handlem wirtualnymi przedmiotami, gdzie przestępcy zaczynają się imać innych nielegalnych zajęć - najbardziej rozpowszechnione jest użycie kradzionych kart kredytowych".Jale uważa, że obecnie branża w ogóle nie walczy z tym procederem i po prostu udaje, że wszystko jest w porządku. Jednocześnie wskazuje on, co jest przyczyną i jak rozwiązać problem handlu cyfrowym towarem: "Będą szczerym, to gry powinny być tak tworzone, aby zapewnić frajdę, gdy dokądś zmierzam. Jeżeli nie jestem w stanie zapewnić wam zabawy, gdy będziecie zdobywać te 1000 sztuk złota, to gra jest, najzwyczajniej w świecie, niewystarczająco dobra".