Poza firewallem: Gra bitewna - Star Wars Miniatures

Szary Płaszcz
2008/03/19 19:08

Gwiezdne Wojny na kuchennym stole

Gwiezdne Wojny na kuchennym stole

Gwiezdne Wojny na kuchennym stole, Poza firewallem: Gra bitewna - Star Wars Miniatures

Z grami bazującymi na licencji Star Wars, jest jak ze starymi filmami o piratach. Na jednych i drugich ciąży jakaś klątwa. Czytelnicy gram.pl, którzy znają komputerowe adaptacje Gwiezdnej sagi, wiedzą o co chodzi – gry spod znaku Star Wars są zazwyczaj kiepskie lub przynajmniej niedopracowane. Niestety, tendencja ta dotyczy także gier bez prądu. Bitewniak Star Wars Miniatures nie jest niestety wyjątkiem od tej reguły, choć ma też swoje zalety.

Wojna miniaturek

Idea przeniesienia batalii z Gwiezdnych Wojen do figurowej gry bitewnej nie jest nowa. Grę, w której gracze przesuwali po stole miniaturki szturmowców i rebeliantów, przed laty wydala firma West End Games, znana przede wszystkim z fenomenalnej gry Star Wars RPG. Ich „minisy” jednak nie przyjęły się. Do pomysłu wróciła inna kompania - Wizards of the Coast, posiadająca obecnie licencję na wydawanie książkowej RPG w uniwersum Gwiezdnych Wojen. Ich Star Wars Miniatures, to prosta gra bitewna dla dwóch graczy, z których jeden dowodzi siłami Jasnej, a drugi Ciemnej Strony Mocy ( no, powiedzmy, że w duuuużym uproszczeniu). Każdy z grających ma do dyspozycji grupę postaci reprezentowaną właśnie przez figurki. Dodatkowo każdy bohater, żołnierz, droid czy potwór posiada także swoją kartę ze statystykami. Potyczki rozgrywa się na kolorowych planszach, podzielonych na kwadratowe pola. Skuteczność walki, strzałów, uników czy technik Mocy sprawdza się za pomocą jednego rzutu kostką dwudziestościenną. I to wszystko, co wystarczy do gry. Czy jednak, aby na pewno…?

Sprawdzony przepis: zbieraj, wymieniaj, graj.

Miniatures wydawane są w edycjach startowych (Starter Set) oraz uzupełniających (Booster Pack). W pierwszych, znajdziemy niezbyt obszerną instrukcję do gry, dwie konkretne figurki bohaterów oraz kilka, losowo dodanych modeli. Jest tam także dwustronna, kolorowa plansza i jedna kostka k20. Star Wars Miniatures, to jednak gra kolekcjonerska i bez kupna dodatkowych boosterów nie ma tak naprawdę zabawy. W każdym z nich otrzymamy kilka losowych figurek (wraz z ich kartami cech). Co więcej, gra została wydana w wielu edycjach odpowiadających kolejnym erom lub filmom Sagi. I tak, w paczkach Clone Strike i Revange of the Sith znajdziemy przede wszystkim figurki postaci z pierwszych trzech filmów lub bohaterów komiksów rozgrywających się w trakcie Wojen Klonów. Miłośnicy klasycznej trylogii znajdą swoich ulubieńców w zestawach Rebel Storm lub Alliance and Empire. A w takim Universe, Champions of the Force oraz Bounty Hunters jest już zupełny miszmasz i można natrafić na postacie ze wszystkich epok od czasów Knights of the Old Republic po New Republic. Obok bohaterów z książek i komiksów, pojawiają się także postacie z gier komputerowych (choćby z pierwszego i drugiego KOTORa ). Wśród dostępnych grup i frakcji znajdują się oczywiście siły Imperium i dzielnego Sojuszu Rebeliantów, ale nie tylko. Mamy tu także Rycerzy Jedi i żołnierzy-klony Republiki, siły Separatystów, Sithów, Mandalorian, a dla młodszych graczy nawet Yuuzhan Vong.

Losowa zawartość kolejnych pakietów oznacza, że trzeba się nieźle obkupić, aby uzbierać ulubioną frakcję. Oczywiście figurka figurce nierówna. Różnią się one między sobą wysokością statystyk i posiadanymi zdolnościami specjalnymi. Wszystkie postacie podzielone są na pospolite, niepospolite, rzadkie i bardzo rzadkie. Brzmi znajomo? Pewnie, ale czego się spodziewać gdy za grą stoi Wizards of the Coast, czyli firma, która zasłynęła karcianką Magic: The Gathering. Kolekcjonerom nie pozostaje nic innego, jak dokupywanie kolejnych paczek, wyszukiwanie poszczególnych modeli na aukcjach internetowych lub wymienianie się z innymi graczami. Co, powiedzmy szczerze, też stanowi o pewnym uroku tej zabawy.

GramTV przedstawia:

Made in China

Star Wars Miniatures to tania gra, przynajmniej jeśli porównać ją do produktów takiego potentata, jak Games Workshop. W paczkach do gry kosztujących parędziesiąt złotych znajdujemy siedem pomalowanych i gotowych do gry miniaturek (istnieją jeszcze paczki składające się z kilku figurek małych i jednej dużej – pojazdu lub jakiegoś potwora). To, że modeli nie trzeba sklejać, obrabiać i malować jest dobrą wiadomością dla graczy nie mających czasu, cierpliwości albo zdolności, by ślęczeć z pędzelkami nad każdą kupioną postacią. Niestety, wygląd miniaturek i ich pomalowania pozostawia wiele do życzenia. Niektóre modele jako żywo przypominają zabawki-potworki z czasów PRLu! Wystające elementy figurek, takie jak miecze świetlne, długie karabiny, anteny pojazdów często są pogięte w groteskowy sposób i trzeba się trochę napracować, aby modele naprawić. Ale co zrobić? Fan Gwiezdnych Wojen i tak kupi, bo innych, ładniejszych zwyczajnie nie ma.

Bitwy

Sama rozgrywka w Star Wars Miniatures jest prosta i szybka. W kolejnych rundach przeciwnicy aktywują i przemieszczają po dwie figurki ze swojej frakcji. Atakują, jeśli mają przeciwnika na linii strzału lub używają Mocy. W każdej turze pojedynczy model może wykonać ruch i zaatakować wrogów lub wykonać podwójny ruch i nie robić nic więcej. Postacie uzbrojone w broń zasięgową mogą strzelać do najbliższych modeli wroga. Bohaterowie uzbrojeni w broń do walki wręcz atakują tylko przeciwników stojących na sąsiednich polach planszy. Sukces i porażka zależą od współczynników postaci (Atak, Obrona, Punkty Życia, Zadawane Obrażenia), jak i oczywiście szczęścia podczas rzutów kostką. Wielkie znaczenie dla zwycięstwa ma samo pole bitwy. Do postaci ukrytych za ścianami nie można strzelać. Niektóre obiekty zapewniają częściową osłonę kryjącym się za nimi żołnierzom. Trudny teren spowalnia wszystkie postacie, które chcą przejść na drugą stronę. Drzwi, pancerne wrota i grodzie w statkach kosmicznych trzeba otworzyć, aby przejść dalej lub strzelać do kryjących się za nimi postaci.

Wszystkie warunki pola bitwy i zasady rozgrywki są jeszcze modyfikowane przez poszczególne zdolności bohaterów. I tak oficerowie Imperium zapewniają swoim szturmowcom dodatkowe strzały lub zwiększają skuteczność ich ognia. Boba Fett nie musi przejmować się trudnym terenem czy rozpadlinami w ziemi, gdyż może nad nimi przelecieć, dzięki plecakowi rakietowemu. Rycerze Jedi mogą przemieszczać się szybciej niż zwykłe postacie lub leczyć rannych towarzyszy, dzięki ich zdolnościom posługiwania się Mocą. I tak dalej, i tym podobne… Kolejne edycje przynoszą nam nowe, jeszcze mocniejsze postacie lub znanych już bohaterów w różnych wariantach (króluje Vader: Lord Sith, Łowca Jedi, Dowódca Imperium i co tam jeszcze).

Kosmiczne bitwy na niby i coraz więcej karcianki.

Nowe dodatki do gry ujawniają widoczne obniżenie formy Wizardów. Po kolejnych suplementach do Miniatures firma wydała edycję Starship Battles, poświęconą rozgrywaniu batalii w kosmosie. Pomysł zacny, ale wykonanie figurek, które nie dość, że brzydkie to jeszcze zupełnie nie trzymające się skali, nie przekonało do tej gry nawet najzagorzalszych fanów. Czarodzieje powrócili więc do klasycznej linii produktów i uraczyli nas dodatkiem Alliance and Empire, wydanym na 30 urodziny Gwiezdnych Wojen. Niestety, nowy dodatek coraz mniej przypomina grę bitewną, a coraz bardziej karciankę. Postacie, niby wzorowane na tych znanych z filmów, posiadają tu coraz potężniejsze i dziwniejsze zdolności mające się nijak do tego, co widzieliśmy w kinie.

Jakie są dalsze plany Wizards of the Coast? Nie wiadomo. Na szczęście, gdzie wydawca nie może, tam fanów pośle. Miłośnicy Star Wars Miniatures nie próżnują i opracowują własne modyfikacje zasad, scenariusze misji, plansze, a nawet składane z kartonowych części dioramy, które mogą służyć za trójwymiarowe pole bitwy. Prościutkie zasady gry mają tę właśnie zaletę, że bardzo łatwo je zmieniać i urozmaicać. Inną zaletą tej gry są same figurki przedstawiające nasze ukochane postacie z filmów. Oddział szturmowców wraz z maszynami kroczącymi AT-ST i monstrualny AT-AT wygląda po prostu imponującą. Innymi słowy: dla prawdziwych fanów Sagi „minisy”, to produkt obowiązkowy. Dla miłośników dobrych bitewniaków już niekoniecznie.

Komentarze
28
Matiasek
Gramowicz
02/04/2008 22:58

Grę polecam bardzo, jest to dobra alternatywa dla tych, którzy nie mogą sobie pozwolić na Warhammera, choćby z powodu ceny. Zasady proste jak konstrukcja cepa, a i wciągające... Figurki może i nie są świetnie wykonane, ale gra się fajnie. Szkoda tylko, że figurki malowane, bo nic nie przynosi takiej satysfakcji (przynajmniej takiemu zbieraczowi figurek jak ja) jak dobrze, własnoręcznie pomalowana figurka. Ogólnie polecam.

Usunięty
Usunięty
20/03/2008 09:54

O, to ja nawet nie wiedziałem, że jest taki bitewniak w realiach SW. Nawet fajne, ale ja się teraz skupiam WFB. :)

Usunięty
Usunięty
20/03/2008 02:30

Przyłączę się do głosu innych fanów Star Wars, tudzież fanów gier z serii SW i nie zgodzę, się z wstępem do artykułu.I od siebie dodam jeszcze, że Szary Płaszcz (bez obrazy ale) chyba na głowę upadł, pisząc że:"(...) gry spod znaku Star Wars są zazwyczaj kiepskie (...)"Same KotOR''y można uznać za hity, nie mówiąc już o Jedi Academy, Jedi Outcast, czy też X-wingach!------------------------------Co do Star Wars Miniatures, to sam ostatnio zastanawiałem, czy nie zacząć kolekcjonować.Grałem ostatnio na konwencie i spodobało mi się.Starter można już nabyć za 35 zł, a później powiększać kolekcje to też nie jest duży wydatek.




Trwa Wczytywanie