Euro Truck Simulator - recenzja
Nomadzi betonu. Dzisiaj tu, jutro tam. Ostatni spadkobiercy Pony Express. Opluwani przez nierozumiejących drogi prostaczków. Ostatni którzy odjeżdżają w stronę zachodzącego słońca. Tylko koni zamiast jednego mają sześćset. Kowboje szos i ich utrapienie... Witamy wśród kierowców TIR-ów :).
Zapewne przytłaczająca większość szanownych Czytelników tudzież Czytelniczek miała do czynienia z wielkimi ciężarówkami, potocznie zwanymi w kraju nad Wisłą oraz przyległych – tirami. Oczywiście nie jako kierowcy tych potworów szos i pogromców wszelkich aut, od Mercedesa klasy S po przeuroczego skądinąd malucha. Prędzej jako ich ofiary. Pędzi taki czterdziestotonowy skubaniec jakby mu kto petardę w spodnie wraził i lont nader krótki podpalił, na nic nie zważa ani na powagę wieku, ni urzędu. Tylko gna gdzieś na złamanie karku, zapędzając po drodze do rowów wszelkie szosowe "drobnoustroje". Ograniczenia prędkości to dla takiego pirata ino delikatne i zbędne w sumie sugestie, zaś wyłączone z ruchu wysepki i pasy przeznaczone do skrętu tylko zwiększają mu pole manewru. Ileż to razy człek przemierzający polskie drogi wzywał kary bożej na ten pomiot piekielny. Ile razy cudem ocaliwszy żywot, klął na czym świat stoi i psy na całej tej przeklętej kaście kierowców wieszał. I ciekawe ile razy pomyślał: No, niech ja tylko bym w swoje ręce takową maszynkę dostał, już ja bym wam takie syny pokazał, zaś brać kierowców aut osobowych z szacunkiem traktował! Jeśli któreś z szanownych Graczek i Graczy takie myśli miało, nie pozostaje nam nic innego, jak zaprosić was do zmierzenia się z gierką Euro Truck Simulator, czyli - w chrześcijańskiej mowie - symulatora takiej właśnie gigantycznej maszyny do przewożenia wielkich mas towarów i wkurzania wielkich mas kierowców.