Mieliśmy okazję zobaczyć nowe wcielenie Sama na specjalnej prezentacji prowadzonej przez Grzegorza Szablę z polskiego oddziału Ubisoftu. Z góry uprzedzamy – prezentacja Splinter Cell Conviction na PGA nie pokazała nam nic nowego, czego wcześniej nie widzieliśmy. Ale że wzmianek o dobrych grach nigdy za wiele, dlatego przypomnimy dlaczego warto czekać na odświeżoną wersję Splinter Cell.
Prezentowany fragment grywalnego kodu zawierał misję na Malcie, w której Sam próbuje dorwać niejakiego Cobina. Akcja zaczyna się od ultra brutalnego wstępu, w którym nasz główny bohater rozprawia się z protagonistami w męskiej toalecie rozbijając ich mordy o lustra i pisuary. Trzeba przyznać, że to jedna z najbardziej brutalnych scen jakie ostatnio mogliśmy ujrzeć w grach wideo.
Conviction choć z pozoru wygląda na grę akcji, w której liczy się przede wszystkich efekciarska rozpierducha to nie zabraknie w nim tego do czego przyzwyczaili się fani Fishera – elementów skradankowych. Ba, metoda „przyczajka i bum” jest tu nawet bardziej wskazana niż chojrakowanie jak John Rambo w Rambo. Ten drugi wariant jest jak najbardziej możliwy, ale będzie zdecydowanie trudniejszy. Zresztą, jak przyznał Grzegorz Szabla, Conviction jest na obecnym etapie produkcji grą trudną więc aby jeszcze bardziej nie komplikować sobie rozgrywki trzeba będzie nieco pogłówkować. Co i tak nie zmienia faktu, że jak na gry z serii Splinter Cell, Conviction jawi się jako dynamiczna gra akcji.
Ten dynamizm osiągnięto pośrednio dzięki innowacjom wprowadzonym w interfejs gry. Zadania oraz cele misji pojawiają się tu na ścianach budynków czy podłożach. Pomysł kontrowersyjny, ale trzeba przyznać, że nieźle komponuje się z całością i po kilku minutach napisy na ścianach stają się rzeczą jak najbardziej naturalną. Kolejną z nowości w grze jest system mark and execute , dzięki któremu możemy „zaznaczyć” przeciwników, by następnie szybciej i sprawniej ich wyeliminować. Również i w tym wypadku była ogromna wrzawa, że to zbytnio ułatwi rozgrywką, a skończyło się na tym, że to miły dodatek urozmaicający rozgrywkę, z którego wcale nie będziemy musieli korzystać. Ostatnim z nowych patentów pokazanych na PGA to system „last no position”. Cały trik polega tu na wytworzeniu się „ducha” Sama, materializującego się w miejscu, w którym ostatni raz byliśmy widziani przez strażników. Ci będą podążać tym tropem, a my dzięki możliwości zobaczenia naszej ostatniej „widzialnej pozycji” możemy zaczaić się i znienacka unicestwić adwersarzy.
Czy warto czekać na Conviction? Zdecydowanie tak. Choć starzy wyjadacze mogą nieco kręcić nosem, to w tym przypadku nowe nie oznacza, że będzie gorsze. To jeden z tytułów nadchodzącego roku, któremu posiadacze PC i Xboxa 360 powinni przyjrzeć się z uwagą. W Polsce grę wyda Ubisoft w kinowej wersji językowej.