"Podstawową sprawą, którą stwierdzić trzeba jasno i bezapelacyjnie, jest to, że Star Wars: The Force Unleashed - Ultimate Sith Edition nawet w podstawowej wersji dawało radę. Nie była to może „gra-marzenie”, ale jednak rzetelnie zrealizowana produkcja, która opowiadała wielce atrakcyjną historię (zwłaszcza z punktu widzenia wiernego fana!), stosując przy tym wielce widowiskowe i grywalne rozwiązania. Star Wars: The Force Unleashed - Ultimate Sith Edition to bowiem gra, w której bardzo dużo jest wymachiwania świetlnym mieczem oraz stosowania Mocy w zakresie, w jakim wcześniej chyba nie dane nam było tego czynić. Pod tym względem w głównym scenariuszu, na który składa się dziewięć misji, nic się nie zmieniło. A zatem zalążek fabuły jest taki, że oto (baczność!) Lord Vader (spocznij!) wybiera się na Kashyyyk, ojczystą planetę "dywanów" wookie, celem odszukania i zabicia jednego z ostatnich Jedi, generała Koty. Na miejscu okazuje się, że syn Koty to młodzieniec, w którym „moc silna jest”. Vader wpada więc na chytry plan. Jeśli faktycznie młodzian jest tak obiecujący, jak donieśli mu szpiedzy, chce uczynić z niego swoją prawą rękę i razem z nim (razem z ręką, znaczy się...) chce pokonać Imperatora."
Chcecie dowiedzieć się więcej? Zapraszamy do zapoznania się z recenzją gry Star Wars: The Force Unleashed - Ultimate Sith Edition, którą przygotował dla Was Mastermind.