Rozpocznijmy od wypowiedzi, którą opublikował na swym firmowym blogu niejaki Drew Henry, pracownik NVIDIA. Wyjaśnia on tam, że do firmy docierają oczywiście opinie na temat dużego poboru mocy oraz wysokich temperatur pracy Fermi. Najważniejsze jest jednak jego stwierdzenie, że sytuacja taka nie powinna nikogo dziwić. Nowy układ jest bardzo wydajny, z czym nierozerwalnie wiążą się wymienione wcześniej niedogodności. Co więcej, pan Henry gwarantuje, że w żaden sposób nie odbije się to na trwałości układu. Został on bowiem zaprojektowany i wykonany w taki sposób, by wytrzymać nawet w najbardziej ekstremalnych sytuacjach. Jesteście już spokojniejsi?
Bo na pewno nie mogą tego powiedzieć producenci kart, którzy postanowili pozostać wiernymi wyłącznie zielonym. Według portalu Fudzilla, firmy takie znalazły się obecnie w bardzo ciężkim położeniu. Opóźniona o pół roku premiera nowych układów, problemy z dostawami, niewielki na razie wybór nowych kart i przede wszystkim ich wysoka cena sprawiają, że wyniki finansowe partnerów NVIDIA nie budzą obecnie optymizmu.
Na wszystkie te informacje bardzo spokojnie - bo jak inaczej? - reagują czerwoni. Ta sama Fudzilla powołując się na swoje tajne źródła twierdzi, że ATI nie ma na razie zamiaru podejmować rzuconej przez zielonych rękawicy, ponieważ... jej nie zauważyło. Jeśli wspomniane "wtyczki" Fudzilli mają naprawdę dobre informacje z pierwszej ręki, oznacza to, że na nowe karty z logo ATI przyjdzie nam zapewne trochę poczekać.
No cóż, domniemania i plotki ciekawie się czyta, jednak tak naprawdę to my, konsumenci zagłosujemy już wkrótce swoimi portfelami. I pewnie dopiero w połowie roku będzie można jednoznacznie powiedzieć, czy premiera nowych kart GeForce okazała się sukcesem, czy komercyjną porażką.