Zapewne czytaliście tekst serwisu Game-medic.com, o którym pisaliśmy wcześniej. Oczywiście, mam świadomość, że to tekst raczej humorystyczny, ale jest w nim tyle bzdur, że obok niego nie da się po prostu przejść obojętnie. Dlatego postanowiłem skontrować tamten tekst. Być może rozczaruję w tym miejscu fanboyów Microsoftu, ale nie będzie to tekst pt. "10 powodów, dla których warto nabyć Kinecta". Będzie to raczej odbijanie piłeczki, ale z punktu widzenia względnie zdrowego rozsądku.
10
Tak, serwis Game-medic ma rację. Natal to kamera. Tak, to coś bardzo zbliżonego do EyeToya. Problem w tym, że to nie jest EyeToy. Kinect jest o wiele bardziej rozbudowanym systemem niż tylko analiza obrazu z kamerki VGA. Autor tekstu stwierdza, że Kinect "używa do tego jakichś sztuczek". Wiecie czyje podejście mi to przypomina? Wybitnych muzyków z formacji The Insane Clown Posse (konkretnie kawałek "Miracles"). Nie wiem jak coś działa? Spałem w szkole? Sztuczki, magia, okultyzm. Jasne, jestem pewien, że cała zagroda kóz zginęła, abyśmy mogli spalać tłuszcz z naszych spasionych tyłków.
Gdyby ktoś poświęcił ułamek godziny na jakikolwiek "risercz", to by wiedział, że system Kinecta znacząco różni się od EyeToya. EyeToy wykrywa jedynie zmiany w obrazie, czyli zobaczy nas dopiero wtedy, gdy się poruszymy. Kinect widzi nas cały czas, bowiem wykorzystuje on kamerę na podczerwień. Do tego dochodzą bardzo skomplikowane algorytmy analizy otrzymanego w ten sposób obrazu, aby móc tworzyć na bieżąco trójwymiarowym model użytkownika. Określanie tego mianem sztuczek jest po prostu ignorancją nieuka.
9
Dobra, zgodzę się. Im mniej dzieci przy konsolach tym lepiej. Poza tym nie są one w nie takie dobre. Sam byłem świadkiem, jak 10-latka przez dobre 15 minut nie mogła przestać wjeżdżać koniem w bandę na torze wyścigowym. Czy te dzieciaki nie mają wstydu? Pchać się do kontrolera nie mając jakiegokolwiek skilla? Przecież to są wyścigi konne, do cholery! Na TORZE! Możesz jechać tylko do przodu i nieznacznie skręcać wraz z krzywizną TORU... Dobrze, że mimo jej łez i protestów jej matki zabrałem pada i pokazałem im obu, jak kieruje Barbie na koniu prawdziwy mężczyzna.
8
"Kinect" - tutaj faktycznie mam mieszane uczucia. Niemniej trudno powiedzieć, czy kojarzący się z macicą Natal jest lepszą nazwą. Zresztą, kto mógł wymyślić frazę "Kinectimals" i dać taki tytuł grze dla dzieci? To przecież brzmi jak łacińska nazwa choroby wenerycznej... Już to widzę: "Natalimals". Tyle samo porażki.
7
Akurat Kinect jest ciekawą propozycją i nie powiela pomysłów konkurencji. Zamiast tego wprowadza coś naprawdę innego. Czy naprawdę potrzebujemy kolejnego kontrolera w kształcie plastikowego przyjaciela samotnych kobiet? Być może właśnie tutaj Microsoft najbardziej zawiódł autora listy wad Kinecta?
6
Mieszkańcy wielkich miast nie mają zbyt dużo miejsc, aby wypoczywać lub ćwiczyć w plenerze. Wbrew powszechnie panującej opinii, Central Park jest tylko w Nowym Jorku i jeżeli ktoś chce pobiegać w otoczeniu zieleni, bez szumu samochodów lub bezdomnych próbujących go pchnąć nożem w brzuch, to czeka go wielka wyprawa za granice miasta. Gdy nie może sobie na to pozwolić, to idzie na siłownię i musi wąchać pot nie tylko swój, ale również wszystkich innych zebranych tam osób. To jest po prostu fuj. W tym wypadku konsola z systemem ćwiczeń jest równie dobrym, a być może nawet lepszym, rozwiązaniem.
5
Dotychczas pokazane tytuły nie robią wrażenia? Trudno, żeby 20+latkom podobało się czochranie futerka tygrysa i jego fikołki na skakance, ale serio - Kinect Adventures! sprawia wrażenie ciekawej gry imprezowej. Poza tym "starwarsówka" na Kinecta pozwoli nam na prowadzenie walk na miecze świetlne. Czy może być coś fajniejszego? Nie mówiąc już o grach tanecznych, które po raz pierwszy w historii gier mogą egzekwować od użytkownika prawidłową postawę ciała, a nie tylko prawidłowe położenie kontrolera...
4
Po części racja, ale trudno tutaj wyrokować, skoro urządzenie jeszcze nie trafiło do sprzedaży. Pierwsze badania rynku mówią o tym, że Kinecta chce nabyć jakieś 3 miliony Xboksowców, czyli nie jest tak źle.
3
Przy różnicy 50 USD być może faktycznie warto zastanowić się nad wyborem. Ale pamiętajmy, że tak mała różnica w cenie dotyczy tylko rynku amerykańskiego. U nas dysproporcja między ceną Kinecta a Nintendo będzie o wiele większa. Zwłaszcza, że Microsoft ma przynajmniej swoje przedstawicielstwo w naszym kraju, a Nintendo o Polsce musi się dopiero dowiedzieć... Premierówki na DS-a za 120 zł? Serio?
2
Jasne, sam Kinect kosztuje 150 dolców, ale bundle z Xboksem 360 już 300 USD. Jednak po co otaczać się kolejnym pudełkiem, skoro Microsoft oferuje tańszą alternatywę i do tego z większymi możliwościami? Oczywiście, biblioteka tytułów nie jest tak imponująca jak na Wii, ale szczerze? Ktoś, kto wcześniej ustawiał się w pozycji hardkorowego gracza teraz jest adwokatem kupowania Wii?
1
Wiadomość z ostatniej chwili - imprezy ze znajomymi służą czemuś takiemu, co starożytne cywilizacje nazywają "zabawą". Częścią tej zabawy jest robienie śmiesznych ruchów, a nie siedzenie po ciemku w piwnicy rodziców i "ołnowanie nubów" w Modern Warfare. Poza tym, kogo obchodzi, co ja robię w swoim domu i dlaczego miałoby mnie interesować zdanie sąsiada? Dopóki nie przykuwam łańcuchami do ścian porwanych ze szkolnego podwórka 7-latek, to to, co robię w wolnym czasie, nie powinno nikogo obchodzić. Poza tym słowo-klucz: "żaluzje".
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!