Mamy już za sobą konferencję prasową GOG.com. Ekipa serwisu postanowiła odpuścić sobie organizowanie tradycyjnego eventu na którym pojawia się zazwyczaj prasa. Zamiast tego zdecydowano się na skorzystanie z polskiego portalu streamingowego konferencjeonline.pl i zaproszono wszystkich chętnych, mimo ograniczenia do kilkuset widzów. W przyszłości możemy się zatem spodziewać, że przedstawiciele mediów prezentacji GOG-a będą zmuszeni szukać na chatroulette...
Ale przejdźmy do tego, co zaprezentowano. Konferencję prowadzili Marcin Iwiński (założyciel GOG-a) i Guillaume Rambourg (dyrektor zarządzający). Obaj mieli na sobie brązowe habity i rozpaczliwie starali się oni trzymać roli pokornych mnichów. Już na samym wstępie obaj panowie przeprosili za to, jak potoczyły się sprawy i nadal uzasadniali swój ruch "kwestiami technicznymi". Szkoda tylko, że całość wyglądała jakby czytali z kartki i nawet na chwilę nie popatrzyli w kamerę. Przez to całość wyszła dość nieszczerze, a przecież przeprosiny skierowane do użytkowników powinny być głównym punktem programu.
Zamiast tego usłyszeliśmy, że media i użytkownicy nie mają poczucia humoru. Cóż, my przynajmniej coś wynieśliśmy z seansu "Kurczaka Małego" i wiemy, że nie powinno się wzniecać fałszywych alarmów. Czy gdybym udał swoją śmierć i wyskoczył z trumny na pogrzebie to byłoby to zabawne? Parę osób by się pewnie ucieszyło, ale bez podbitego oka by się nie obyło... Ale odpuśćmy już ten temat.
Jak zapewne pamiętacie, parę dni temu informowaliśmy, że GOG zostanie wykupiony i to przez samego Steama. Nic takiego się nie wydarzy. Good Old Games trzyma się bardzo dobrze, jeżeli chodzi o finanse, i konsekwentnie zamyka kolejne miesiące nad kreską. Przynajmniej tyle pociechy.
Może zaczniemy od tego, co nowa odsłona GOG.com zachowuje. Przede wszystkim nadal nie będzie trzeba instalować żadnych klientów, aby móc pobrać i odpalić zakupione gry. Do tego ekipa trzyma się polityki "żadnego DRM". Teraz nowości.
Niemal cały kod serwisu został przepisany od nowa. Dzięki temu GOG może obsłużyć kilka razy więcej użytkowników i to przy jednoczesnym wzroście wydajności. Raczej oczywistym krokiem było pójście GOG-a w stronę serwisów społecznościowych. Na stronach serwisu pojawią się zatem facebookowe przyciski "lubię to", a do tego w ramach portalu będzie działał "ficzer" ochrzczony mianem GOGmix. Brzmi jak taryfa sieci komórkowej, ale tak naprawdę jest to system układania swoich rankingów gier. Szczerze mówiąc, to ostatnie wydaje się ulepszeniem robionym na siłę, ale być może się mylę i ludzie faktycznie będą chcieli pokazać światu, że stawiają Heroes III nad MDK.
Nowi użytkownicy GOG-a będą mieli ułatwione życie. Zrezygnowano z potwierdzenia mailowego - wystarczy podać login, hasło i mail, aby móc rozpocząć zakupy. Chociaż możliwe, że na początku nie będą one konieczne, bowiem każdy użytkownik będzie mógł pobrać kilka darmowych tytułów. To akurat zaliczamy na spory plus. Do tego cieszy fakt, że coraz więcej gier z oferty GOG-a będzie kompatybilne z Windows 7. Już dzisiaj, przy starcie usługi, z najnowszą wersją okienek będzie zgodnych 150 pozycji.
Na koniec wspomnimy o gwieździe całej prezentacji. Do sklepu trafi Baldur's Gate, a za nim w kolejce czekają kolejne, nieujawnione dotąd, hiciory (czyżby Icewind Dale?).
Ogólnie oceniając, sama prezentacja nieco rozczarowała. Nie ma rewolucji, których spodziewaliśmy się po zagrywce marketingowej takiego kalibru. Są usprawnienia, to fakt, jednak zostały one wprowadzone w głównej mierze w silniku serwisu, a sami użytkownicy będą mogli zobaczyć tylko bzdurkowate dodatki, które ma już wiele serwisów.
Mimo wszystko mamy nadzieję, że gracze okażą się wyrozumiali. Marketingowcy GOG-a pociągnęli bowiem za strunę najgorszych obaw osób, które korzystają z cyfrowej dystrybucji - "co, jeżeli usługa padnie?". Przy wersjach pudełkowych mamy twardą kopię, którą może nam zabrać tylko klęska żywiołowa, złodziej lub matka po powrocie z wywiadówki. Tutaj postanowiono zrobić sobie z tego zażartować. Oby tylko się na tym nie przejechali.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!