Wyobraźcie to sobie. Otwieracie oczy, ale nadal nic nie widzicie. Jest ciemno jak cholera. 5 centymetrów od waszego czoła znajduje się jakaś drewniana ścianka, o czym przekonujecie się przywalając w nią łbem. Po bokach też nie ma zbyt wiele miejsca, nawet nie idzie rąk rozłożyć. Jedyny plus, to że pod plecami i tyłkiem jest wygodnie i mięciutko. Niby można by tu było zostać i poleżeć, gdyby tylko nie to wszechogarniające poczucie głodu... ze smakiem na mózg. Pozostaje więc jedynie pobawić się w Beara Grillsa - przekopać się przez te 2 metry ziemi, wydostać na powierzchnię i rozpocząć poszukiwania.
Jeżeli chcecie zobaczyć, jak przedstawia się historia gier z zombiakami, to koniecznie przeczytajcie artykułu przygotowany przez Zaitseva: