Dax Ginn z Rocksteady Studios mówi o wybranych aspektach Batman: Arkham City i odpowiada na pytania dotyczące możliwej egranizacji filmów Christophera Nolana. A to wszystko osłodzone trzema screenami.
Dax Ginn z Rocksteady Studios mówi o wybranych aspektach Batman: Arkham City i odpowiada na pytania dotyczące możliwej egranizacji filmów Christophera Nolana. A to wszystko osłodzone trzema screenami.
- Lubiliście je? No cóż, my też. A czyż nie jesteście zadowoleni z faktu, że nie wiedzieliście o ich istnieniu, zanim sami nie zagraliście w Batman: Arkham Asylum? Jeśli to byłaby część naszej kampanii marketingowej, etapy te nie wywarłyby na graczach aż takiego wrażenia. W tym miejscu postawię kropkę (stawiam kilogram cukru, że to oznacza "Jasne, że poziomy ze Strachem powrócą w Arkham City!" - dop. pepsi) - mówi Ginn.
Jedną z największych zmian w stosunku do poprzedniej części jest otwarcie świata. Gracz będzie miał większą swobodę w poruszaniu się, a sam teren ma liczyć sobie pięciokrotność powierzchni, którą Rocksteady oddało do użytku w pierwszej odsłonie. - Wszystko stoi przed graczem otworem od samego początku. Nikt nie mówi Batmanowi dokąd iść, więc istotny dla nas jest fakt, by tę swobodę zapewnić od samego początku. Jedynie wnętrza są zamknięte. I one staną się jednak dostępne wraz z rozwojem narracji - tłumaczy Dax Ginn.
- Nasze podejście do kwestii tempa rozgrywki jest takie, by od razu zrzucić wszystko na karb gracza i pozwolić mu decydować jak i kiedy chce korzystać z poszczególnych opcji. Opowiadanie historii w Arkham Asylum nie należało do rzeczy trudnych, ponieważ fabuła była liniowa. Arkham City nie jest sandboksem, ale nie jest też w pełni liniowy. To coś pomiędzy.- Na pewno nie chcemy doprowadzić do sytuacji, w której gracz kolekcjonuje 50 misji podczas gdy Gotham stoi w płomieniach - Batman by tak nie zrobił. Mamy ścisły rdzeń narracyjny z jasno wytyczonymi ścieżkami - podkreśla marketingowiec Rocksteady. Dodaje, że nawet misje poboczne są mocno powiązane z głównym bohaterem.
To samo można zresztą powiedzieć o pozostałych aspektach gry, włączając w to nowe umiejętności Mrocznego Rycerza. - Wciąż spoglądamy na Arkham Asylum i widzimy, jak wpływa na Arkham City. Tak jest również w przypadku postaci, walki, ruchów. Wszystko zostało przeniesione, ale sposób w jaki ewoluowało jest ściśle związany z wyzwaniami, z jakimi musi mierzyć się Batman - zaznacza Ginn.
Jednym z nielicznych aspektów, za jakie poprzednia część została skrytykowana, był tryb detektywa. - Batman jest detektywem, więc wyrzucenie tej opcji nie wchodziło w grę. Ona znakomicie pasuje do tego bohatera i pozwala nam na wplecenie fragmentów ze śledztwami, nacechowane wolniejszym tempem - stwierdza przedstawiciel Rocksteady.Zamiast wyrzucać, zdecydowano się zatem przebudować tryb detektywa. Po zmianach nie będzie on już podrzucał gotowych rozwiązań, a stanie się jedynie narzędziem pomocnym w uzyskiwaniu pewnych informacji. Ginn wyjawia również, że zakończono już prace nad dialogami, których w Batman: Arkham City usłyszymy całkiem sporo.
Na deser członek Rocksteady odnosi się do sprawy przeniesienia w wirtualną rzeczywistość filmów Christophera Nolana o wybawcy Gotham. - On jest naprawdę niesamowitym człowiekiem. Przewagą komiksów jest jednak to, że mamy zapewnioną wolność, możemy dać popis własnej kreatywności, mamy okazję poprowadzić bohaterów w dowolnym kierunku, nie jesteśmy ograniczeni do jednej narracji. Nie twierdzę, że nigdy nie zrobimy gry opartej na filmie, ale na razie nie tym chcemy się zajmować - ucina.
Jak już wcześniej informowaliśmy, Batman: Arkham City zadebiutuje w Europie 18 października.