Pieniądz rodzi pieniądz - tę starą prawdę przywołuje szef EA, John Riccitiello w kontekście nadchodzącego starcia Battlefielda 3 z nowym Call of Duty. Kto ile wyda, by zarobić jeszcze więcej?
Pieniądz rodzi pieniądz - tę starą prawdę przywołuje szef EA, John Riccitiello w kontekście nadchodzącego starcia Battlefielda 3 z nowym Call of Duty. Kto ile wyda, by zarobić jeszcze więcej?
Riccitiello doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że w niedługim czasie od debiutu Battlefielda 3, na sklepowych półkach zagości także nowa odsłona Call of Duty. A to oznacza walkę na noże (karabiny i bazooki również). - To obecnie gra numer 1 na rynku, gra, która w zeszłym roku już pierwszego dnia zarobiła 400 milionów dolarów - mówi o produkcie konkurencji szef EA.
- Nasza produkcja jest tworzona w celu zdjęcia tamtej z pierwszej pozycji. Jeśli spojrzeć na starcia tytanów - Red Sox kontra Jankesi (drużyny baseballowe, wielokrotnie potykające się w ostatnich latach na najwyższych szczeblach amerykańskich rozgrywek - dop. red.), Microsoft przeciwko Google - to właśnie tego typu starcie - obrazuje Riccitiello.
- Kwoty przeznaczone na marketing w obu przypadkach sięgną setek milionów dolarów. To będzie potyczka łeb w łeb. Te gry są do siebie podobne, ale my sądzimy, że dysponujemy lepszym produktem. Będzie się działo - konkluduje.
Czy Battlefield 3 rzeczywiście będzie w stanie poskromić rekordowe Call of Duty? Optymizm włodarzy EA przed kilkunastoma dniami ostudził Michael Pachter. Czy słusznie? Przekonamy się pod koniec bieżącego roku.