W oficjalnej odpowiedzi na pytania dotyczące ataku na PlayStation Network zadane przez stosowną komisję Izby Reprezentantów USA, Kaz Hirai opowiada o szczegółach ataku i podjętych przez firmę działaniach.
W oficjalnej odpowiedzi na pytania dotyczące ataku na PlayStation Network zadane przez stosowną komisję Izby Reprezentantów USA, Kaz Hirai opowiada o szczegółach ataku i podjętych przez firmę działaniach.
- Jestem oczywiście świadomy krytyki jaka dotyka Sony za czas potrzebny do poinformowania naszych klientów (o kradzieży ich danych - dop. red.). Mam jednak nadzieję, że zrozumiecie wyjątkowy charakter wydarzeń z jakimi mierzy się nasza firma - napisał w liście Hirai.
W dalszej części możemy przeczytać o szczegółach podjętych kroków przez Sony po awarii PlayStation Network. Pierwsze niepokojące zjawiska (restartowanie się serwerów) zostały odkryte 19 kwietnia o godzinie 16:15 czasu pacyficznego. Następnego dnia zostało potwierdzone włamanie i zostały wyłączone wszystkie serwery. Wtedy też Sony zdało sobie sprawę, że wyciekły pewnego rodzaju dane. Dopiero 25 kwietnia po śledztwie trzech wynajętych zewnętrznych specjalistycznych firm i FBI, które toczy się do dziś, potwierdzono kradzież bazy danych 77 milionów zarejestrowanych kont w PlayStation Network. Nie ma jednak żadnego potwierdzonego nielegalnego ich użycia, podobnie jak trafienia bazy numerów kart kredytowych w niepowołane ręce. Więcej ciekawych szczegółów wyjaśniających "opieszałość" Sony znajdziecie czytając zeskanowaną odpowiedź prezesa Sony.
O ile Sony nie wie kto bezpośrednio stoi za tym atakiem, tak podczas odkrytego w ostatnich dniach włamu na serwery Sony Online Entertainment znaleziono podłożony plik o nazwie "Anonymous", który zawierał słowa "We are Legion" ("Jesteśmy Legionem" - słowa będące swoistym sloganem grupy aktywnych hakerów - przyp. red.). Sama organizacja na swej stronie nie przyznała się do ataku na PlayStation Network, choć wcześniej zapowiadała zorganizowane działania w obronie dowolnego użytku urządzeń Sony.