Michael Pachter szacuje, że Electronic Arts wyda krocie na kampanię marketingową Battlefielda 3. Analityk przewiduje też, ilu nabywców znajdzie Star Wars: The Old Republic.
Michael Pachter szacuje, że Electronic Arts wyda krocie na kampanię marketingową Battlefielda 3. Analityk przewiduje też, ilu nabywców znajdzie Star Wars: The Old Republic.
Według raportu Digital Battle z początku 2010 roku, w czołowej dziesiątce najdroższych w historii gier znajduje się zaledwie sześć tytułów, których stworzenie pochłonęło ponad 50 milionów dolarów. Dokładnie taką sumę przeznaczono ponoć na produkcję All Points Bulletin i L.A. Noire, a nieco mniej na Final Fantasy XII i Killzone 2. Podkreślmy raz jeszcze - we wspomnianym rankingu chodzi o koszty wykonania projektu, nie zaś o kwoty spożytkowane na kampanie marketingowe.
Jeśli zatem przewidywania Michaela Pachtera się sprawdzą, będziemy mieli do czynienia z sytuacją bez precedensu. Warto jednak zaznaczyć, że Electronic Arts wie o co walczy. Dyrektor wykonawczy firmy, John Riccitiello, wielokrotnie zapowiadał bowiem, że to właśnie Battlefield 3 jest tą grą, która ma zdetronizować serię Call of Duty (ostatnio nazwał nawet pojedynek obu tegorocznych hitów starciem dekady). Dotychczasowe przewidywania analityków nie dają jej na to większych szans (porównaj: przewidywania Mike'a Hickeya z Janco Partners i Arvinda Bhatii z Sterne Agee).
Na ile zawrotne sumy przeznaczone na reklamę i działania marketingowe przełożą się na poprawienie wyników sprzedaży strzelaniny EA DICE? Tego nie sposób przewidzieć. Rezultatów należy wypatrywać pod koniec bieżącego roku, niemniej kluczowe okażą się dane już z dnia premiery. Battlefield 3 debiutuje 28 października, półtora tygodnia przed swoim największym rywalem, Modern Warfare 3.
Analityk Wedbush Morgan Securities w swej najnowszej nocie poruszył również temat potencjalnej sprzedaży MMO BioWare'u, Star Wars: The Old Republic. Jego zdaniem gra ma szansę trafić do 2 milionów klientów, z czego 1,5 miliona zdecyduje się opłacić abonament po upłynięciu miesięcznego okresu zwalniającego od ponoszenia dodatkowych kosztów.
Taki scenariusz z pewnością mocno ucieszyłby władze Electronic Arts. John Riccitiello zapowiadał bowiem, że już 500-tysięczna baza subskrybentów wystarczy, by gra na siebie zarabiała, zaś comiesięczne wpływy od co najmniej miliona graczy uczynią tę masówkę "bardzo dochodową".