Artykuł: Driver: San Francisco - recenzja
Rafał Dziduch2011/08/31 14:21
Chociaż bohater Driver: San Francisco znajduje się w śpiączce, to gra jest dynamiczna i efektowna. Mastermind zdzierał opony na ulicach San Francisco.
Stopniowo uzyskujemy dostęp do ogromnej mapy San Francisco (cztery poziomy zoomu), na której zaznaczono misje istotne dla fabuły oraz liczne zadania poboczne. Do pewnego stopnia jest to więc sanboksowa rozgrywka, bo możemy zrobić, co nam się w danej chwili spodoba. Z jednym wyjątkiem – a jest nim właśnie główny wątek, który da się rozwijać tylko po wykonaniu kilku zadań dodatkowych (zawsze mamy napisane, ile trzeba ich jeszcze wykonać, żeby pchnąć fabułę do przodu). Ikonki symbolizujące różne aktywności pojawiają się na mapie w zastraszającym tempie i trzeba uczciwie powiedzieć, że autorzy odwalili kawał dobrej roboty przy wymyślaniu zadań.