W rozmowie z dziennikarzami Edge'a Christofer Sundberg z Avalanche Studios nie pierwszy już raz krytycznie wypowiedział się o zabezpieczeniach, wymagających nieustannego połączenia z siecią.
W rozmowie z dziennikarzami Edge'a Christofer Sundberg z Avalanche Studios nie pierwszy już raz krytycznie wypowiedział się o zabezpieczeniach, wymagających nieustannego połączenia z siecią.
To riposta, której adresatem jest Martin Edmondson, szef Ubisoft Reflections. W jednym z ostatnich wywiadów stwierdził on, że wydawca ma wszelkie prawo bronić swego interesu, zwłaszcza w obliczu niezwykle wysokich wskaźników piractwa. - Nie sądzę, że zabezpieczenia wymagające stałego połączenia z siecią są rozwiązaniem, jeśli nie oferują niczego konsumentowi - kontynuuje Sundberg.
- Jeśli nieustannie dajesz coś ekstra za rejestrację i bycie w sieci, jeśli wynagradzasz użytkowników za to, że płacą za twoją grę, to co innego. DRM mówi jednak: "Dziękujemy za zakup naszej gry; ufamy ci, dopóki jesteś w zasięgu naszego wzroku" - stwierdza ironicznie szef studia, które ma na koncie obie części Just Cause, a obecnie, już jako niezależny zespół, pracuje nad Renegade Ops.
- Moim zdaniem problem rozwiązałoby rzeczywiste rozpoczęcie projektowania gier z myślą o PC i nagradzanie użytkowników tej platformy za bycie częścią społeczności, za pozostawanie w sieci - a nie zmuszanie ich do tego. Jeśli wciąż powtarzasz graczom, że zależy ci na ich opinii i doceniasz ich inwestycje, liczba nielegalnych kopii zacznie spadać - tłumaczy Sundberg.
I zapewnia, że to nie tylko jego opinia. - Ciężko byłoby mi przekonać mój zespół do wprowadzenia tych zabezpieczeń. Przekonanie, że DRM to zagrożenie dla doświadczeń, jakie chcemy zagwarantować graczom, jest rozsiane po całym studiu - zapewnia.
Nie jest to pierwsza wypowiedź Sundberga, w której krytykuje on zabezpieczenia wprowadzone przez Ubisoft. W maju ubiegłego roku nazwał je niedorzecznymi i ograniczającymi graczy, którzy rzeczywiście zapłacili za produkt, a nie piratów.