To dość zabawne – za najlepszy element Need for Speed: The Run uznaję elementy dodawane jako dodatek do przedpremierowych zamówień.
To dość zabawne – za najlepszy element Need for Speed: The Run uznaję elementy dodawane jako dodatek do przedpremierowych zamówień.
Obejrzeliście oba powyższe nagrania? Świetnie. Też uważacie, że oba filmy aż ociekają klimatem i krzyczą, że dodatki powinny zostać rozwinięte do pełnoprawnych gier? Super, w takim razie się zgadzamy. Swoją drogą – to śmieszne jak mało trzeba, żeby pobudzić wspomnienia.
Bonusy obejmują trzy serie wyzwań inspirowane Undergroundami, Most Wantedem i Carbonem - każdy to pakiet kilku wyścigów i jednego lub kilku samochodów.
Wracając do gier - Underground 3 i Most Wanted 2 (o Carbonie 2 nie wspominam, bo to raczej średniak był) teraz świetnie mogłyby się odnaleźć na rynku bo jak na złość cały gatunek wyścigówek odwrócił się od wizualnego tuningu fur, co, prawdę mówiąc, trochę mnie smuci.
Gdyby za dwa lata Black Box wypuścił na rynek U3 albo MW2 byłbym wniebowzięty. Przepis na grę wcale nie jest trudny – model jazdy może zostać z The Runa, silnik też, trzeba tylko dorobić do tego otwarte miasto, rozbudowany tuning maszyn i jazda podbijać rynek!
Ech, to by było piękne, szkoda, że cały The Run nie budzi takich emocji jak te dodatkowe wyzwania. Jeśli chcecie się dowiedzieć czegoś więcej o samej produkcji, polecam naszą recenzję Need for Speed: The Run – dodam, że nie obeszliśmy się z tym tytułem lekko.