Projekt I Am Alive spisaliśmy właściwie na straty, ale na szczęście okazało się, że jednak ujrzy on światło dzienne. To jak potoczyły się jego losy zdradzają ludzie z Ubisoft Shanghai. Zapraszamy do lektury!
Projekt I Am Alive spisaliśmy właściwie na straty, ale na szczęście okazało się, że jednak ujrzy on światło dzienne. To jak potoczyły się jego losy zdradzają ludzie z Ubisoft Shanghai. Zapraszamy do lektury!
Najpierw pojawił się trailer, w całości było to CG (grafika generowana komputerowo - dop. red.). Trafił on do nas w 2010 roku i to wtedy stwierdziliśmy, że chcemy zrobić z tego coś bardziej realistycznego.
Zaczęliśmy więc od zera, ale z podobnym założeniem. Nie chcę żebyście pomyśleli, że nasza wizja jest lepsza niż ekipy Darkworks (pierwszego dewelopera tego projektu - dop red.). Ale po po pierwsze - był to tylko materiał wideo i to w dodatku CG, więc tak naprawdę wszystko było możliwe. Pamiętajmy, że nie przedstawiał on przecież tego jak ma wyglądać rozgrywka. Po drugie, ich koncepcja naprawdę nam się spodobała.
Przypomnijmy, że po raz pierwszy o I Am Alive, jeszcze jako o grze AAA, która ukaże się na fizycznym nośniku, usłyszeliśmy na targach E3 2008. Od tamtej pory projekt ten nie tylko przeszedł w ręce innego dewelopera, ale o mało co nie skończył na wirtualnym cmentarzysku. Warto pamiętać też o plotkach, według których w prace nad I Am Alive zaangażowana była Jade Raymond, producentka pierwszej części serii Assassin's Creed.
Całkiem niedawno, firma Ubisoft ogłosiło, że z I Am Alive jest wszystko w porządku i jeszcze w tym roku, a dokładniej 14 grudnia, w tytuł ten zagrają posiadacze konsol Xbox 360 i PlayStation 3. Ponadto sama gra dystrybuowana będzie wyłącznie drogą cyfrową.
Źródło: VG247