Na jedną z najważniejszych produkcji 2012 roku przyjdzie nam czekać dodatkowe dwa-dwa i pół miesiąca. Nie to jest jednak powodem, dla którego Max Payne 3 to gra minionego tygodnia.
Na jedną z najważniejszych produkcji 2012 roku przyjdzie nam czekać dodatkowe dwa-dwa i pół miesiąca. Nie to jest jednak powodem, dla którego Max Payne 3 to gra minionego tygodnia.
W zasadzie nie wiem, czy film bardziej wprawia w ekscytację, czy jednak powoduje frustrację wywołaną dodatkowymi dwoma miesiącami oczekiwania z uwagi na przełożoną na środek maja/początek czerwca (odpowiednio: konsole/PC) premierę. Z uwagi na własne zdrowie wolę się skupić na tej pierwszej emocji - tym bardziej, że koncepcja na Max Payne 3 przez długi czas odpowiadała mi raczej średnio. Z każdym kolejnym materiałem przekonuję się jednak coraz bardziej do produkcji Rockstara. A ten najnowszy rozpalił mnie niemal do czerwoności.
Już w pierwszej scenie otrzymujemy potwierdzenie, że pomimo możliwości schronienia się za osłonami, Max Payne 3 nadal będzie grą stawiającą na dynamiczną akcję i efektowne ujęcia (nie mylić z "efekciarskie"). Stanie się tak nie tylko za sprawą bullet time'u, ale także z uwagi na pracę kamery przy zlikwidowaniu ostatniego przeciwnika, czy manewrów wykonywanych przez głównego bohatera (ciosy zadawane głową, przewroty, rzuty całym ciałem itd.). Od strony technicznej Rockstar wykonał świetną robotę. Widać to na sekwencjach, w których Max biegnie w jedną stronę, a celuje w zupełnie innym kierunku. Tułów bohatera, pomimo niezbyt naturalnej pozycji, wygląda bardzo naturalnie. Nie można też nie zwrócić uwagi na płynną i spójną animację jego ruchów.
Prawdziwą rewelacją jest dla mnie jednak możliwość wykonania charakterystycznego nura w dowolnym momencie i pozostania w parterze. Ostrzeliwanie wrogów z pozycji leżącej to krok w kierunku realizmu (choć, nie czarujmy się, Max Payne 3 to typowy arcade jeśli chodzi o sceny wymiany ognia), a do tego wygląda cudnie. Nowa wersja silnika Euphoria daje radę dosłownie na każdym kroku. Dość jednak o tym, co każdy może zobaczyć swoimi przekrwionymi oczami.
Jak już wspomniałem, o trzeciego Maksa zacząłem się obawiać w zasadzie odkąd okazało się, że nie stoi za nim Remedy Entertainment, a Rockstar. Wieści o przeniesieniu akcji do Brazylii również nie wzbudziły we mnie pozytywnych odczuć. Im jednak bliżej do premiery, tym moje przekonanie do tego tytułu rośnie. Pokazane fragmenty rozgrywki są na tyle wyraziste, że już teraz - bez trzymania własnych rąk na myszce i klawiaturze - mogę powiedzieć, że z realizacji samej akcji jestem zadowolony. Mam nadzieję, że kampania będzie wypchana po brzegi takimi energicznymi i widowiskowymi wymianami ognia.
Gry z serii Max Payne zawsze były jednak czymś dużo więcej niż tylko kolejnymi strzelaninami, dlatego nad "trójką" wciąż unosi się spory znak zapytania. Czy gra poradzi sobie bez ciemnych zaułków Nowego Jorku? Czy przed wszechobecnym brazylijskim słońcem uda się twórcom schronić mroczny, ciężki klimat, który był największym - obok fabuły - atutem dwóch poprzednich części? Czy opowieść znów poruszy i pozwoli z łatwością wczuć się w głównego bohatera? Odpowiedzi na te pytania nie znajdziemy niestety w żadnych przedpremierowych materiałach. I to właśnie chęć poznania tychże odpowiedzi sprawia, że na "trójkę" czekam z tak dużym utęsknieniem.
Na zakończenie życzę sobie i wszystkim fanom Maksa, by to oczekiwanie nie zostało zwieńczone sromotnym rozczarowaniem. Dotychczasowe materiały i dorobek Rockstara co prawda nakazują zachować spokój, ale i tak nutka niepewności będzie rozbrzmiewać mi w głowie jeszcze przez kilka najbliższych miesięcy.
Zobacz też: Gra tygodnia #2: Ghost Recon: Future Soldier