Przeznaczona na komputery osobiste wersja Dear Esther wczoraj miała swoją premierę na Steamie. Twórcy przy tej okazji potwierdzili, że gra trafi także na Maki.
Przeznaczona na komputery osobiste wersja Dear Esther wczoraj miała swoją premierę na Steamie. Twórcy przy tej okazji potwierdzili, że gra trafi także na Maki.
Niezwykłą naturę Dear Esther opisuje z kolei dziennikarz Eureogamera: - Czy to gra? Nie mogę powiedzieć, że znam odpowiedź na to pytanie, ale tak naprawdę nie ma to większego znaczenia. Tu chodzi o to, że Dear Esther jest warte twojego czasu - to dwugodzinne drżenie pozostanie w twoich kościach jeszcze na długo. Ocena: 8/10.
Na drugim froncie znajduje się opinia redaktora serwisu Destructoid, który Dear Esther ocenia na zaledwie 45 punktów na 100 możliwych. - Ironiczne, że nawet najbardziej przeciętne opowieści mogą okazać się przekonujące, o ile połączyć je z inteligentnie zastosowanymi interakcjami, czyli czymś, przeciwko czemu z uporem oponuje Dear Esther. Ta produkcja chciałaby być częścią naszego wspaniałego medium, ale nie zastanawia się nad tym, dlaczego. Można wyciągnąć z tej porażki stosowne wnioski, czy jesteś entuzjastą gier, krytykiem czy producentem.
Nie zważając na ten głos krytyki, twórca gry Dan Pinchbeck ujawnił na Twitterze, że rozpoczął już prace nad portem Dear Esther na Maka. Daty premiery na razie nie podał.