Capcom twierdzi, że obrany przez ostatnie odsłony serii Resident Evil kierunek prowadzący do zwiększenia ładunku akcji jest słuszny - bo rynek zbytu survival horrorów jest za mały.
Capcom twierdzi, że obrany przez ostatnie odsłony serii Resident Evil kierunek prowadzący do zwiększenia ładunku akcji jest słuszny - bo rynek zbytu survival horrorów jest za mały.
- RE 4 zaczął kroczyć w tym kierunku, a RE 5 poszedł w jego ślady. Uważam, że powinniśmy postawić kolejny krok na tej ścieżce. To jest właśnie jeden z powodów, dla których Revelations z 3DS-a wygląda tak, jak wygląda - mówi Kawata.
- Patrząc na statystyki gier z gatunku survival-horror... Ten rynek jest za mały, biorąc pod uwagę liczbę sprzedanych sztuk Call of Duty i tych wszystkich gier akcji. Resident Evil jako survival horror nie miałby szans sprzedać się w takiej liczbie egzemplarzy - stwierdza.
Deklaracje te mogą być tym bardziej zaskakujące, jeśli pamiętać obietnice jednego z pracowników Capcomu złożone podczas E3 2011. - Wiemy, że wielu fanów życzyłoby sobie większej dawki horroru w następnej odsłonie Resident Evil. Zdaje sobie z tego sprawę zespół developerski, poza tym czytamy wiele komentarzy i prosimy o wsparcie. Sądzę, że spodoba wam się podejście, jakie producenci obrali wobec następnej części - mówił.
Warto również pamiętać o rozczarowaniu, jakie wśród zagorzałych fanów serii Resident Evil wzbudziła piąta jej część - właśnie z uwagi na silniejsze zaakcentowanie akcji w miejsce elementów survival horroru. Czyżby włodarze Capcomu zapomnieli już o tej fali krytyki, jaka spadła na nich po premierze RE 5 i szósta odsłona, której premiera planowana jest na listopad bieżącego roku, miała jeszcze bardziej uwypuklać akcję?
- Nie mogę tak naprawdę mówić o Resident Evil 6, ale nie sądzę, że gra koniecznie musi podążać w tym kierunku, kierunku Call of Duty - mówi Kawata. - To nie musi być strzelanina w pełnym tego słowa znaczeniu. Ale w moim mniemaniu ani czwarta, ani piąta część nie jest shooterem jako takim - podkreśla.
Twórca serii zaznacza, że nie musi ona całkowicie odrywać się od swojego dziedzictwa, ale jednocześnie powinna stawiać na większą różnorodność. - Mamy naszą numerowaną serię, ale można też powiedzieć, że mamy także bardziej przygodową wersję w postaci Revelations, jak również Operation: Raccoon City, które jest trzecioosobową strzelaniną - wylicza Kawata.
- Sądzę więc, że przez poszerzanie rynku w takim sensie możemy nadal podtrzymywać tożsamość tytułów numerowanych sprawiając, że będą one tym, czym gry spod znaku Resident Evil być powinny, a jednocześnie poszerzać działalność i trafiać także na inne rynki.
Kawata nie zapomina jednak, że kluczowym czynnikiem jest jakość gry, a nie jej gatunek. - Jeśli zamierzasz sprzedać grę bazującą na dobrej rozgrywce, nie musisz się martwić o rynek, na którym będzie sprzedawana. Jeśli będziemy robić gry, które sprzedają się dzięki zawartości wysokiej jakości, powinny być w stanie zainteresować odbiorców z całego świata. Brzmi to jak truizm, ale właśnie dlatego Grand Theft Auto IV, Skyrim i Call of Duty: Modern Warfare tak dobrze sprzedają się w Japonii - z uwagi na interesującą rozgrywkę, jaką oferują - dodaje.