W nadchodzącym tygodniu (30 marca) do europejskich sklepów zawita Silent Hill: Downpour. Sprawdźmy zatem, czy warto zainteresować się nową produkcją studia Vatra Games.
W nadchodzącym tygodniu (30 marca) do europejskich sklepów zawita Silent Hill: Downpour. Sprawdźmy zatem, czy warto zainteresować się nową produkcją studia Vatra Games.
Przekonajmy się, czym podpada najnowsza część znanego horroru i co ratuje ją przed jeszcze brutalniejszym starciem z rzeczywistością.
Silent Hill: Downpour nie jest może grą prezentującą szczyt zaawansowania technologicznego, nie oferuje też najbardziej dopracowanej rozgrywki, ale odnosi sukces w sferach, od których się tego sukcesu oczekuje: jest w stanie wywołać w nas przeszywający strach, z czego zresztą słynie seria.
Kiedy Silent Hill: Downpour nie narzuca użytkownikom konieczności wdawania się w niezbyt udanie wypadającą walkę i kiedy maksymalnie popuszcza wodze wyobraźni, jest stylowym, nieźle wyprodukowanym i wspaniale złowieszczym tytułem.
Silent Hill: Downpour nie jest dla graczy, którzy przyzwyczaili się do ścieżki wyznaczonej przez survival-horrory ostatniej generacji. Momenty świetności przebijają się przez mgłę frustracji. W trakcie pierwszego przechodzenia gry miałem wrażenie, że mnóstwo rzeczy mi umyka. Najbardziej oddani fani Silent Hilla nie powinni przegapić tej części, a każdy kto ma chrapkę na jakiś survival horror z pewnością mógłby natrafić na coś zdecydowanie gorszego.
Zaczynając od misji pobocznych, a na zaprojektowaniu dźwięku kończąc, Silent Hill: Downpour nie obawia się zmian. W rezultacie otrzymujemy grę bardziej ekspansywną od wszystkich poprzedniczek.
Właściwa rozgrywka pozostawia wiele do życzenia, ale biorąc pod uwagę to, w jakiej formie ostatnio był Silent Hill, ta odsłona należy do tych lepszych.
Choć podróż w Downpour jest jedną z najbardziej interesujących w obrębie całej serii, to jednak najważniejsze aspekty niedomagają.
Fani Silent Hilla docenią panującą tu atmosferę, ale rozgrywka jest tak staromodna, że po prostu nie daje rady. Niestety, my dorośliśmy. Równie smutne jest jednak to, że Silent Hill nigdy tego nie zrobił.
Wciągająca historia i straszne pomieszczenia nie wystarczą, by przyćmić niewygodną walkę i techniczne niedociągnięcia, które doskwierają najnowszej odsłonie szacownej serii survival horrorów od Konami. Twórcy Silent Hill: Downpour zabrali serię w nowym kierunku, ale nie oznacza to, że powinni to zrobić.
Najbardziej frustrującą rzeczą w Silent Hill: Downpour nie jest wcale kulejąca walka, męcząca eksploracja czy nawet błędy techniczne. Jest nią fakt, że podczas poznawania historii dostrzeżesz przebłyski geniuszu; to jak promień słońca przebijający się przez zachmurzone niebo.