Niewiele dotychczas wiedzieliśmy o nowej drugowojennej strzelaninie City Interactive, Enemy Front. Nieco światła rzuca na nią Stuart Black.
Niewiele dotychczas wiedzieliśmy o nowej drugowojennej strzelaninie City Interactive, Enemy Front. Nieco światła rzuca na nią Stuart Black.
Według wcześniejszych informacji, w Enemy Front ważną rolę odegra pewien artefakt, który może zaważyć na losach wojny. Black nie chce zdradzać szczegółów fabuły, ale opisuje ogólny koncept. - Zaczynasz grę mając jedną, ściśle określoną misję. Jest to dość proste zadanie: masz coś zrobić, wziąć udział w sabotażu we Francji. Wówczas zdobywasz pewne informacje, które tak jakby prowadzą cię przez całą Europę aż do osiągnięcia ostatecznego celu - opisuje. Fani strzelanin zapewne potrafią sobie wyobrazić taki przebieg rozgrywki.
Black mówi, że tylko część misji nawiązywać będzie do historycznych bitew. Wspomina również o inspiracjach klasycznymi filmami wojennymi, wśród których wymienia Tylko dla orłów z 1968 r. Jeśli zaś chodzi o samą rozgrywkę, to wspomina o elementach skradankowych. - W każdej sytuacji - no dobrze, może nie w każdej, ale w zdecydowanej większości - powinieneś mieć możliwość wyboru takiego podejścia. Albo robisz to po cichu, albo bez zawahania opróżniasz kolejne magazynki - stwierdza.
Jak przystało na strzelaninę, Enemy Front będzie miał też tryb multiplayer. Stuart Black licz się z tym, że tym razem jego produkcji nie uda się nawiązać skutecznej walki z takimi tytułami, jak Battlefield czy Call of Duty, ale od czegoś trzeba przecież zacząć. - Zależy nam, by była to gra zespołowa. Najbliższym jej odpowiednikiem jest chyba Day of Defeat, stary mod do Half-Life'a 2 - tłumaczy. Rozgrywka według obecnych planów ma przebiegać w dwóch ośmioosobowych zespołach.
Według ostatnich wieści, Enemy Front zadebiutuje w trzecim kwartale bieżącego roku.