Przez 90 dni od premiery gry finansowanej publicznie nie będzie pobierana opłata za jej dystrybucję przez Origin. Pierwszym tytułem, jaki zostanie w ten sposób udostępniony, jest Wasteland 2.
Przez 90 dni od premiery gry finansowanej publicznie nie będzie pobierana opłata za jej dystrybucję przez Origin. Pierwszym tytułem, jaki zostanie w ten sposób udostępniony, jest Wasteland 2.
Nie oznacza to jednak, że Origin jest dostępny dla każdego zainteresowanego. Gra nie tylko musi być finansowana z kieszeni graczy, ale musi być ukończona i gotowa do publikacji. Nie chodzi o to, by Electronic Arts zalało serwis niedokończonymi albo bezsensownymi pozycjami.
- Wsparcie dla gier małych deweloperów, które finansowane są przez samych graczy, w dzisiejszych czasach nie jest ewenementem - stwierdza starszy wiceprezes ds. Origin w EA, David DeMartini. - Jest to także bardzo zdrowe dla branży gier. Gracze na całym świecie zasługują na dostęp do każdej nowej, interesującej pozycji, a dzięki zniesieniu opłat za dystrybucję przez Origin możemy pomóc osiągnąć sukces twórcom korzystającym z takiego wsparcia finansowego.
- Z EA łączą mnie pewne relacje od dłuższego czasu i cieszę się, że chcą wpierać tworzenie gier opartych na publicznym finansowaniu - mówi Brian Fargo, szef inXile Entertainment, który sam wybrał taki sposób zbierania funduszy przy tworzeniu Wasteland 2.
- Tego typu projekty przypominają "nagrody publiczności" - sposób, w jaki fani gier wyrażają, co chcą kupić - mówi Jane Jensen z Pinkerton Road. - To wspaniale, że tak wielki wydawca jak EA zdaje sobie z tego sprawę i otwiera się na dystrybucję tych gier.
Na platformie Origin jest zarejestrowanych ponad 12 milionów osób na całym świecie. Dla niewielkich deweloperów oznacza to spore możliwości, dla graczy - łatwy dostęp do nowych pozycji.
Inicjatywa szczytna, jednak warto zastanowić się, czy udział takiego giganta jak Electronic Arts w niezależnych projektach nie zmieni nieco ich charakteru?