Kilka dni temu sieć obiegły grafiki koncepcyjne z Half-Life 2: Episode Three, pamiętające ponoć jeszcze rok 2008. Wraz z nimi wróciły pytania: dlaczego wciąż czekamy na zamknięcie tej pamiętnej opowieści?
Kilka dni temu sieć obiegły grafiki koncepcyjne z Half-Life 2: Episode Three, pamiętające ponoć jeszcze rok 2008. Wraz z nimi wróciły pytania: dlaczego wciąż czekamy na zamknięcie tej pamiętnej opowieści?
Choć od zapowiedzi Half-Life 2: Episode Three wiele wody w rzece upłynęło, gracze przez minione miesiące i lata mogli liczyć jedynie na enigmatyczne wypowiedzi przedstawicieli Valve, a ostatnio także na grafiki koncepcyjne, które trafiły do sieci z pokątnych źródeł. I to właśnie one stały się przyczynkiem do ponownego pochylenia się nad dalszymi losami słynnego okularnika z brodą i łomem na podorędziu. Czy kiedyś doczekamy się wreszcie końca tych informacyjnych tortur i faktycznego, klasowego zamknięcia jednej z najbardziej uwielbianych opowieści z wirtualnej rzeczywistości? A tak w ogóle to kiedy wokół Epizodu Trzeciego sytuacja zaczęła się tak strasznie plątać, że dziś dodatek postrzegany jest niemal jako naśladowca niesławnego Duke Nukem Forever?
O tym, że trzecie rozszerzenie Half-Life'a 2 nie ukaże się w pierwotnie planowanym terminie, wiedzieliśmy już przed debiutem Episode Two, który zaliczył niemal roczny poślizg, trafiając do sklepów dopiero w październiku 2007 roku. Wespół z "dwójką" światło dzienne ujrzał m.in. Portal, który spotkał się z zaskakująco - zwłaszcza dla ekipy Valve - ciepłym przyjęciem, co później zaowocowało powstaniem kontynuacji (możemy tylko przypuszczać, że pośrednio projekt ten przyczynił się do zepchnięcia prac nad Episode Three na dalszy plan). Od debiutu drugiego rozszerzenia niepostrzeżenie minęło kolejne 12 miesięcy - wówczas o kontynuacji przypomniał nam Doug Lombardi, zapowiadając, że być może przed końcem roku jego firma będzie miała coś do przekazania fanom. Nic takiego się jednak nie stało, a po upływie kolejnego półrocza gracze zamiast zapowiedzi "trójki" doczekali się... ogłoszenia Left 4 Dead 2. To kolejny tytuł, który pośrednio można obarczyć winą o to, że Gordon Freeman i Alyx Vance nie powrócili na pecety i konsole ze swoją historią.
Ostatnie trzy lata upłynęły fanom Half-Life'a głównie pod znakiem plotek, domysłów i niejasnych wypowiedzi przedstawicieli Valve, z których trudno cokolwiek wywnioskować. Pojawiły się nawet teorie, że Gabe Newell i spółka nie zamierzają kiedykolwiek wypuszczać Epizodu Trzeciego, koncentrując się od razu na pełnoprawnej kontynuacji. Dyskusji na temat słuszności (bądź jej braku) takiej decyzji było zatrzęsienie, ale były to niestety jedynie wywody akademickie. Nowego Half-Life'a ani w jednej, ani w drugiej formule do tej pory się nie doczekaliśmy i wiele wskazuje na to, że jeszcze przez długi czas się nie doczekamy.
Trudno znaleźć jakiekolwiek wytłumaczenie dla takiego traktowania tej zasłużonej i wybitnej marki przez jej twórców. Fanów - mimo upływu lat - jej nie brakuje. "Jakość" może służyć dla tego tytułu za synonim - tylko Episode One ma na Metacritic średnią niższą, i to nieznacznie, niż 90 punktów (a warto zaznaczyć, że "Halfy" ukazywały się jeszcze w czasach, gdy skala ocen nie zaczynała się od "siódemki"). O tym, że historia Gordona Freemana zasługuje na godne zamknięcie, nawet nie trzeba mówić. Dlaczego zatem na Episode Three wciąż czekamy? Ja logicznego uzasadnienia znaleźć nie potrafię.
Zobacz też: Gra tygodnia #23: Need for Speed (seria)