Max Schaefer wysunął przed premierą swojego nowego hack'n'slasha odważną tezę. Czy ma ona pokrycie w rzeczywistości? Na razie pozostaje nam jedynie wierzyć (lub nie) na słowo.
Max Schaefer wysunął przed premierą swojego nowego hack'n'slasha odważną tezę. Czy ma ona pokrycie w rzeczywistości? Na razie pozostaje nam jedynie wierzyć (lub nie) na słowo.
Nie oznacza to natomiast, że zamierza klękać przed Blizzardem i nie powalczyć o prymat, mając w ręku takiego asa, jak Torchlight II. - Oferujemy coś, co niektórzy gracze mogą preferować - zapowiada szef Runic Games. - Chodzi mi chociażby o rozgrywkę solo w trybie offline. My nie musimy dodawać tych szalonych mechanizmów obronnych. Udostępniamy nasze narzędzia, by społeczność modderów mogła sobie poszaleć i stworzyć nowe rzeczy - podkreśla.
- Sądzę również, że na tym etapie nasza gra jest dłuższa. Więcej jest w niej losowości, nieco więcej wartości w ponownym przechodzeniu. Diablo III skupiło się bardziej na absolutnym dopracowaniu mechanizmów i balansu, na wyglądzie i kierunku artystycznym. Poziom Blizzarda został osiągnięty. Oni są naprawdę dobrzy. Ale brakuje im nieco wartości w ponownym przechodzeniu gry - dodaje Schaefer.
Premiera Torchlight II już jutro - zainteresowani powinni więc usiąść głęboko w fotelach, zapiąć pasy i czekać na start.