Dyrektor kreatywny ekipy odpowiedzialnej za nową odsłonę Need for Speeda zdradza plany studia. Fani klasycznych tytułów i legendarnej serii Criterionu powinni nie posiadać się ze szczęścia.
Dyrektor kreatywny ekipy odpowiedzialnej za nową odsłonę Need for Speeda zdradza plany studia. Fani klasycznych tytułów i legendarnej serii Criterionu powinni nie posiadać się ze szczęścia.
- Oczywiście pracując nad Need for Speedem nasuwają nam się naprawdę dobre pomysły, które jednak nie nadają się do tej serii. Są to idee, które zamierzamy wykorzystać w nowym Burnoucie. I nie robilibyśmy ani NfS-a, ani Burnouta, gdybyśmy nie byli przekonani, że gatunek gier wyścigowych tętni życiem, a my możemy poszerzać jego granice - mówi Sullivan.
To jednak nie koniec planów Criterion Games. - Kiedy zrobiliśmy Burnout Paradise, a potem DLC z motocyklami, wszyscy pomyśleli, że w następnej kolejności zabierzemy się za grę spod znaku Road Rash. Ta produkcja zapewniła mi mnóstwo świetnej zabawy, bo jazda motocyklem po prostu jest zabawna. Możemy jednak zrobić także grę, w której nie ma pojazdów. Mamy przecież na koncie Blacka, którego byłem głównym projektantem - możemy więc po prostu powysadzać parę rzeczy. To Road Rash wydaje się być jednak odpowiednim wyborem dla Criterionu - dodaje.
Czyżby zatem starusieńka marka doczekała się restauracji? Gdy tylko Criterion coś w tej sprawie ogłosi, z pewnością damy znać.