Projektant Cliff Bleszinski nie owija w bawełnę, wypowiadając się na temat mikrotransakcji i DLC. Podkreśla, że firmy tworzące gry istnieją po to, żeby zarabiać pieniądze, a jeśli się to komuś nie podoba, niech nie kupuje.
Projektant Cliff Bleszinski nie owija w bawełnę, wypowiadając się na temat mikrotransakcji i DLC. Podkreśla, że firmy tworzące gry istnieją po to, żeby zarabiać pieniądze, a jeśli się to komuś nie podoba, niech nie kupuje.
- Jeśli wylewacie swoje żale (na mikrotransakcje) na GAF czy na forach IGN, czy na GameSpocie, to wiecie co? Wasze głosy pozostają w mniejszości – powiedział Bleszinski. – Przeciętny człowiek, który kupuje Madden i GTA co roku nie ma o tym pojęcia albo to go nie obchodzi. Nie widzi problemu w tym, by dorzucić parę dolców do gry, ponieważ niby czemu nie?
- Free-to-play, znane również jako „nie krępuj się w wydaniu fortuny na tę grę” nie zniknie, czy się to komuś podoba, czy nie. Smerfojagody dla wszystkich! Każdy twórca próbuje rozwikłać tajemnicę tego modelu. Każda gra na konsole musi mieć zapewniony stały strumień DLC, ponieważ w przeciwnym wypadku wiecie co się stanie? Zostanie odsprzedana albo wypożyczona. Jeśli chodzi o konsole, to trzeba robić wszystko, by płytka pozostała w napędzie.
Cliff Bleszinski skrytykował również graczy, którzy chwalą Valve za ich politykę i nie przepuszczą okazji, by wyrazić szczerą opinię na temat EA. Tłumaczy, że Valve jest taką samą firmą, jak inne, i też chce mieć jak najwięcej pieniędzy, po prostu lepiej dba o swój wizerunek. Jako przykład podaje pierścionek zaręczynowy za 100$, który można było kupić w Team Fortress 2 rok temu w dniu Walentynek.
Czasem jednak przydałby się umiar w korzystaniu z wszelkich możliwych sposobów na zdobycie pieniędzy. Graczom zawsze pozostanie możliwość poczekania na edycję zawierającą wszystkie DLC, kupienia gry, która nie wywoła wrażenia, że zostali oszukani i dostali okrojony produkt albo wybieranie takich tytułów free-to-play, w których mogą, ale nie muszą korzystać z mikrotransakcji, by mieć jakiekolwiek szanse.