Skoro PS4 ma być takim highendowym piecem, z dość normalnymi bebechami, nie zaś unikatową strojką Sony, to w zasadzie programowanie na tę maszynkę powinno być podobne do kodowania na PC, prawda? Jasne, jako informatyk w stanie rezerwy wiem, ile zależy od OS (na pecety najwięcej pisze się pod Windows) i API (tu się kłania DirectX - ale ten temat rozkminimy razem za tydzień, OK?). W wypadku kodowania na PS3 bardzo ważna jednak pozostawała architektura i związana z nią kwestia alokacji zasobów. Po prostu technologicznie maszyny różniły się od piecyków mocno, choć nie na tyle, by modularnego Linuxa nie dało się na czarnuli postawić. Sony się ten pomysł nie podobał, ale technicznie było to wykonalne.
Teoretycznie nowa generacja konsol mogłaby pozwolić na coś absolutnie nowatorskiego, czyli duże ujednolicenie procesów twórczych. Wiem, że moje słowa moga potwierdzić lub skontrować deweloperzy, którzy już od jakiegoś czasu kodują gry na PS4, ale.. nie wolno im jeszcze o tym mówić. Tak więc musimy sobie pogdybać. A jest to ważny temat, bo dla graczy takie ujednolicenie mogłoby oznaczać rewolucję. Gry tworzone są standardowo na trzy platformy jednocześnie. Ujednolicenie dałoby na to, że kupując grę nie musielibyśmy wybierać, na jaką platformę ma być. Po prostu podobieństwo kodu mogłoby sprawić, że w jednym pudełku zawarte by były wersje na trzy wiodące platformy.
Szalone? Ależ nie. Pamiętajcie że nasz piecyki to gigantyczna liczba możliwych konfiguracji sprzętowych (dlatego często w pewnych przypadkach gra nie hula, bo twórcy nie wpadli na pewien układ puzzli). PS4 jako "high-end PC" byłoby kolejną konfiguracją sprzętową. Pewną, niezmienną. Nowy Xbox podobnie. Różnica tkwi w domyślnych peryferiach. Dla PC to myszka i klawiatura, dla PS4 DualShock4 i Move, dla nowego x-klocka prawdopodobnie pad i Kinect. Jeśli nowa generacja konsol to wysokowydajne piece, to czym na dłuższą metę różnią się, poza tymi peryferiami od laptopów Alienware?
Tu jednak pojawia się pierwszy zgrzyt w tej świetlanej wizji. No bo popatrzcie, ile tych peryferiów jest. To oznacza sporo linii kodu, czyli więcej danych. Dysk Blu-ray sobie z tym poradzi, bo przy krążkach ośmiowarstwowych pojemność wzrasta do 200 GB (a Pioneer opatentował zapis na szesnastu warstwach!). Jednakże nie można chyba jeszcze wymuszać na użytkownikach przejścia na standard BD, a co dopiero na BDXL. Tak więc z trzech wersji dla trójcy platform zeszlibyśmy na początku do pary wersji dla DVD i BD. Tak czy inaczej, dalej jest to jakiś zysk dla klienta końcowego, zwanego graczem.
Widzę jednak i dalsze komplikacje, które mogą sprawić, że ten nowy wspaniały świat nie nadejdzie. Ujednolicenie wersji i sprowadzenie dzisiejszych niezależnych platform do roli specyficznych konfiguracji ze specyficznymi peryferiami może bardzo nie pasować koncernom Sony i MS. To otwarcie drogi do tańszych zastępników, nawet niekoniecznie gorszych. Nie jest przecież tajemnicą, że oba wielkie koncerny nie zarabiają na sprzedaży konsol (wręcz dopłacają do interesu na początku), by sobie to odbić właśnie peryferiami i samymi grami. Nie wspomnę o wzroście zagrożenia piractwem i koniecznością zaostrzenia polityki dotyczącej używek, bo przecież przy jednej wersji można by pożyczać/odsprzedawać grę znajomym ze znacznie większego grona.
No wiec chyba na koniec sam rozwiałem swoje marzenia i rozkminiłem temat bez waszej pomocy. Nie zmienia to faktu, że chętnie poznam waszą opinię na zadany temat... No i oczywiście może gdzieś w swej drodze rozumowania popełniłem jakiś błąd, lub przeskoczyłem niebacznie jakąś przeszkodę. Wiecie - jak powiadają - warto rozmawiać, więc czekam na wasze opinie. Przecież w sumie możecie uznać, że istnienie trzech wersji tych samych gier jest cool i tak dalej...