Najnowszej odsłonie Thiefa trudno będzie uniknąć porównań do Dishonored. Przedstawiciele Eidos Montreal zapewniają jednak, że obie gry będą się od siebie wyraźnie różnić.
Najnowszej odsłonie Thiefa trudno będzie uniknąć porównań do Dishonored. Przedstawiciele Eidos Montreal zapewniają jednak, że obie gry będą się od siebie wyraźnie różnić.
- Uwielbiamy Dishonored, jego autorzy wykonali znakomitą robotę - komplementował Schmidt. - Kiedy jednak graliśmy w ten tytuł, dobrze wiedzieliśmy, że nie jest to coś, co sami chcemy zrobić. Były w niej bowiem bardzo arcade'owe, magiczne mechanizmy z teleportacją itd. Gracze zyskiwali dzięki temu sporo swobody, ale i mocy. Poza tym, gra była o zabijaniu ludzi i zemście, a my po prostu chcemy kraść różne rzeczy! - podkreślił.
- Dishonored bazuje na różnorodnych możliwościach przechodzenia misji i łączeniu mocy. My chcemy bardziej uszczegółowionych opcji: jak wpływasz na otoczenie za pomocą narzędzi, którymi dysponujesz? Jak manipulujesz postaciami niezależnymi by je przechytrzyć? Żeby poczuć prawdziwą głębię trzeba stworzyć relatywność. To jedna z przyczyn, dla których poszliśmy w kierunku mistyki, a nie magii. Dążyliśmy do większej przyziemności, żeby gracz czuł, jakby to on sam kogoś niepostrzeżenie grabił - dodał przedstawiciel Eidos Montreal.