Był zwiastun, były pierwsze informacje, teraz o The Evil Within opowie sam Shinji Mikami.
Był zwiastun, były pierwsze informacje, teraz o The Evil Within opowie sam Shinji Mikami.
- Gracz skupi się mocniej na próbie przeżycia i ucieczki przed polującymi na niego siłami, niż pościgu na podejrzanym. -
A co ze strzelaniem? Nie będzie go aby za dużo? Mikami uspokaja.
- Wszędzie są porozstawiane pułapki, więc gracz może z nich korzystać, by pozbyć się wrogów. Oczywiście można korzystać z broni, ale gra jest tak skonstruowana, żeby wiecznie brakowało amunicji. Chcę, żeby gracze myśleli strategicznie, planowali i korzystali z otoczenia zamiast wszystkich wystrzelać. -
My też tego chcemy, panie Mikami! Dalej mowa o trudach pracy w ramach gatunku survival horroru.
- Prawdę mówiąc ciężko przełożyć survival horror na język gry. Położysz nacisk na przyjemność płynącą z eliminacji wrogów? Czy na paraliżujący strach? To ciężki do zbalansowania gatunek, ale przy The Evil Within stawiamy przede wszystkim na horror. -
Mądry wybór. Na koniec parę słów o eksploracji, bo i jej nie zabraknie.
- Opowieść zaczyna się w domu dla obłąkanych. Budzisz się myśląc - "gdzie jestem?" - i z tamtego punktu zaczynasz własnoręcznie rozwiązywać tajemnicę. Eksploracja w grze sprawi przyjemność. Zdarzy się nie raz, że ruszysz z korytarza i znajdziesz się w innym świecie. W świecie, który non stop się zmienia, by straszyć gracza. -
Mikami, jego zespół i Bethesda doskonale wyczuli koniunkturę na faktycznie straszne horrory. Gdzieś w drugiej połowie poprzedniej dekady zaczęła się przemiana. Survival horrory zmieniły się w slashery spuszczające na gracza lawinę mięsa armatniego, zapominając o najważniejszym - suspensie. The Evil Within to powrót do czasów, gdy straszne gry naprawdę straszyły, a o zabawie (ta, jasne) przy zgaszonym świetle nie było mowy. Chcemy tego powrotu, co pokazała popularność niezależnych tytułów z Amnesią na czele. Teraz czas na wysokobudżetowe przerażanie.
Premiera w przyszłym roku na PC oraz konsolach tej i następnej generacji.