Powiało SEGĄ.
Powiało SEGĄ.
Choć SEGA już przez ostatnich ładnych parę lat nie miała do czynienia z konsolami, robiąc jedynie gry dla każdej z platform, Nintendo nie ma zamiaru iść podobną drogą, nawet w obliżu wyjątkowo kiepskich wyników sprzedaży Wii U. Charlie Scibetta, starszy dyrektor komunikacji firmowej w amerykańskim Nintendo, starał się bronić obecnej polityki firmy w wywiadzie z redaktorem serwisu Shack News.
"Konsole Nintendo ożywają wtedy, gdy zarówno sprzęt, jak i tworzone na nie gry działają w idealnej harmonii. Dlatego wciąż pracujemy nad nowymi konsolami - ponieważ wierzymy, że to przez nie jesteśmy w stanie ożywić nasze gry", powiedział Scibetta. "Kiedy Mario skacze od grzybka do grzybka, odczuwamy to w odpowiedni sposób dzięki temu, że gra została opracowana z myślą o właśnie tej konsoli".
Tłumaczenie ma sens, bo choć polityka firmy przez ostatnie lata opierała się głównie na wprowadzaniu czegoś "nowego" i "rewolucyjnego", jak dwa ekrany w DS-ie, drugi ekran w Wii U i trójwymiar w 3DS-ie, to zawsze pojawiały się gry, które były opracowane ze świadomością obecności tego, czego nie ma konkurencja. Jasne, żaden z tych sprzętów nie był kosmiczną rewolucją, ale jeśli chodzi o same Nintendo DS, które posiadam, każda gra wydana na konsoli wydaje się być wyjątkowo kompletna i pasująca do samego sprzętu.
Zdaniem Scibetty, takie podejście do sprawy sprawia, że Wii U nie traci wiele, gdy konkurencja próbuje nadrobić brak drugiego ekranu w konsolce współpracą z tabletami i telefonami opartymi o Androida. Kiedy gry takie jak Watch Dogs i Battlefield 4 korzystają z takich urządzeń, to robią to w ramach dodatkowej funkcjonalności, czegoś niezwiązanego z konsolą od samego początku.
Tak bardzo jak lubię Nintendo za 3DS-a i tytuły pod niego tworzone, to boli mnie zaniedbanie Wii U, które popadło w chorą pętlę. Mała sprzedaż skutkuje małą ilością tworzonych gier, a mała baza gier powoduje małą sprzedaż. Jak już mówiłem wcześniej, to od najbliższego wysypu gier, który ma trwać przez mniej więcej rok, będzie zależeć, czy podejście Nintendo rzeczywiście się opłaci. Niby dawno nie mieliśmy umierającej konsoli, więc nawet nie jestem pewien jakby to wyglądało, ale cóż. Poczekajmy.