Albert Penello zajmuje się w Microsofcie planowaniem strategii dla marki Xbox. I ma nam coś do powiedzenia: specyfikacje nie są warte funta kłaków, liczą się gry. Ma rację?
Albert Penello zajmuje się w Microsofcie planowaniem strategii dla marki Xbox. I ma nam coś do powiedzenia: specyfikacje nie są warte funta kłaków, liczą się gry. Ma rację?
Problem w tym, że Sony opublikowało masę nieistotnych liczb. Nie żyjemy w roku 1990, gdy trwała walka 16-bitów vs 32-bity.
W zasadzie opowiadają o tym, jak dumni są ze zwyczajnych podzespołów z półki sklepowej. Nasi ludzie powiedzą, że dopieścili i podkręcili każdy komponent dla optymalnych osiągów. Jeśli o mnie chodzi, to wolę unikać tej rozmowy, bo jest bez znaczenia.
Sprzęt będzie niesamowity. Gry będą niesamowite. Te samą kłótnię słyszałem przy okazji mijającej generacji. To kłótnia bez sensu, bo ludzie mówią o sprawach, na których się nie znają. Nie są Nickiem Bakerem czy Toddem Holmdahlem (zdolni inżynierowie Microsoftu - dop.), a ja nie jestem Markiem Cernym ("architekt" PS4 - dop.). Po co więc o tym rozmawiamy?
Facet ma rację. Liczą się gry, liczą się ekipy, które potrafią moc konsoli okiełznać, liczy się w końcu dobra zabawa. A ta ostatnio rzadko kiedy wiąże się bezpośrednio z ilością polygonów czy jakością tekstur. Zresztą, na papierze PlayStation 3 jest mocniejsze od Xboksa 360, a większość gier mulitplatformowych i tak wygląda lepiej na tym drugim. Różnice wahają się od wyraźnych do kosmetycznych, ale nie da się ich ukryć.
Dlatego darujmy sobie przerzucanie się cyferkami i poczekajmy na to, co najważniejsze - genialne gry. Te na pewno pojawią się na obu konsolach.
A teraz złapmy się za ręce i posłuchajmy "Imagine" Johna Lennona.