Ale całej winy nie zwala jedynie na "zacofanie" graczy i niechęć do cyfrowych wersji.
Możliwe, że jakość nie do końca poszła w parze z ceną. - dodaje.
Ale dostaliśmy odzew "Chłopaki, świetny pomysł. Cieszy nas, że spróbowaliście. Nie było idealnie, lecz macie tu parę propozycji na przyszłość." Musimy wyciągnąć lekcję i pomyśleć kiedy będzie okazja, by spróbować raz jeszcze. Myślę, że Mistrzostwa Świata to dobra okazja, by to sprawdzić, ale nie mamy jeszcze planów.
Gry tego typu to - nie oszukujmy się - turniejowe gadżety. Podobnie jak koszulki, czapki czy pluszaki są kupowane przez ludzi, którym udziela się piłkarska gorączka. Nie przez zagorzałych fanów mających już na półce poprzednią FIFĘ i rozumiejących zasady działania DLC i cyfrowej dystrybucji. To w większości przypadków zakup impulsywny. Chyba wszystkich zaskoczyło posunięcie EA wymagające od klienta niepotrzebnego zachodu, zamiast zwyczajnego złapania pudełka, wrzucenia do koszyka, wsunięcia płytki do napędu i wzniesienia Pucharu Henriego Delaunaya.
W przyszłym roku rynek będzie wyglądał inaczej. W wielu domach rozgoszczą się już nowe konsole, które jeszcze mocniej postawią na cyfrową dystrybucję. EA wróci z podkulonym ogonem do płytek czy spróbuje jeszcze raz z - miejmy nadzieję - grą lepszą niż UEFA Euro 2012 Poland - Ukraine? Odpowiedź poznamy za mniej niż rok.