Nie poszło o żadne psucie reputacji konsoli, czy też ogólne potyczki - a przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. Zanim zabierzemy się za intrygi, popatrzmy na to, co już wiemy.
Nie poszło o żadne psucie reputacji konsoli, czy też ogólne potyczki - a przynajmniej tak brzmi oficjalna wersja. Zanim zabierzemy się za intrygi, popatrzmy na to, co już wiemy.
Osoby wtajemniczone w sprawę skontaktowały się z redakcją fastcompany.com, by wyjaśnić kilka spraw dotyczących przejęcia Dona Mattricka przez Zyngę, znajdującej się pod sztandarem Electronic Arts. Jak się dowiadujemy, to nie błędy byłej twarzy Xboksa zadecydowały o jego przeniesieniu, a przynajmniej takie głosy dochodzą do nas niemal ze wszystkich stron.
Rozmowy z Zyngą miały trwać już od jakiegoś czasu, ale to, co przeważyło o decyzji Mattricka to powstanie nowej dywizji sprzętowej firmy, której posadę szefa mu zaproponowano. Propozycja nie spodobała się Donowi, jako że chciał on pełnić znacznie ważniejszą rolę w korporacji. Stąd było już niedaleko do pożegnania się z Microsoftem i przejścia do Zyngi.
Don Mattrick będzie współpracował w swojej nowej firmie u boku Binga Gordona (tak, imię i nazwisko właśnie w tej kolejności), a więc jego szefa z czasów, kiedy pracował w Electronic Arts.
Choć wpływ Mattricka na wizerunek marki Xbox może być przez niektóry określany jako szkodliwy, to niewykluczone, że odnajdzie się on w Zyndze bez większych problemów. Szczególnie, że Don ma ochotę na wzięcie udziału w takiej przemianie firmy, która pozwoli jej na konkurowanie z markami EA i Xbox.